Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ależ pan mnie źle zrozumiał. Ja będę lekarzem chorób kobiecych.
— Ach tak? To szkoda. Ja cierpię na reumatyzm, a to chyba choroba męska.
— To zależy — zauważyła pani Nina — czy została nabyta po męsku.
— Na wojnie — odparł Nikodem.
— Pan był oficerem?
— Nie, zwykłym szeregowcem.
— To pięknie — powiedziała Nina. — Wielu wybitnych ludzi służyło wówczas w szarych mundurach żołnierskich.
— Mundury były zielone — sprostował Dyzma.
— Oczywiście, kolor nadziei, bardzo to pan subtelnie zaznaczył. Czy może był pan ranny?
— Nie. Tylko reumatyzm zostawiła mi wojna na pamiątkę.
— No i napewno ordery? — zapytała.
Nikodem nie miał żadnych odznaczeń, ale skłamał:
Virtuti Militari. A pozatem miałem i awans, omal nie zostałem generałem.
— Jak to?
— Mianowano mnie starszym szeregowcem i napewno doszedłbym aż do generalskiej szarży, gdyby nie to, że akurat wojna się skończyła.
— Ma pan jednak, widzę, miłe o niej wspomnienia.
— To był najpiękniejszy okres mego życia — powiedział szczerze.
— Rozumiem pana. Chociaż sama, jako kobieta, nie umiałabym czuć się szczęśliwą wśród umierających i rannych, jednak zdaję sobie sprawę, że prawdziwy mężczyzna może znaleźć na wojnie środowisko pobudzające najbardziej męskie instynkty. Braterstwo, walka...
Dyzma uśmiechnął się. Przypmniał sobie koszary baonu telegraficznego, kury hodowane przez sierżanta, ciepłą kawę i monotonne dni próżnowania...
— Tak, dziki zwierz — potwierdził.
— Moja droga, — powiedziała pani Nina, jakby nawiązując dawniej przerwaną rozmowę, — jednak mu-