Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.

— Aha, Dyzma. Głupie nazwisko, a imię?
— Nikodem.
— Dziwne. Nie wygląda pan na Nikodema. Ale mniejsza o to. Zresztą, mój Brutus też nie wygląda na Brutusa, a ja na Żorża. Powiadasz pan, że ten łajdak wyjechał?
— Na jeden dzień.
— Pewno jakiś nowy szwindel szykuje. Czy pan wiesz, że on nam Koborowo wydarł?
— Nie, nie słyszałem — odparł Dyzma.
— Uważasz pan, Kunik trudnił się lichwiarstwem. A że mój ojciec wydawał dużo pieniędzy, zaś wojna mocno nadszarpnęła stan naszych finansów, Kunik łatwo oplątał nasze interesy i wmówił w końcu papie, niby fikcyjną sprzedaż Koborowa.
— Jakto fikcyjną? Taką na niby?
— Nie wiem, nie znam się na tem. Dość, że zrobił jakieś grube szachrajstwo i przywłaszczył sobie majątek. Ale to nic. Wsadzą go jeszcze do kryminału.
— No, dobrze — zapytał ostrożnie Dyzma — a dlaczegoż w takim razie siostra pana hrabiego wyszła zamąż za Kunic... za Kunika?
— Z miłości do ojca. Ojciec nie przeżyłby wyjazdu z Koborowa, a ten łotr, zwąchawszy to, podsunął ojcu układ, że, jeżeli Nina zostanie jego żoną, on przepisze na nią tytuł własności Koborowa i że w ten sposób nasze gniazdo rodowe pozostanie w rękach Ponimirskich. Siostra więc poświęciła się i gorzko to pokutuje, bo ojciec w rok po jej ślubie i tak umarł, a ten łotr wycyganił od Niny jakieś weksle na ogromną sumę i plenipotencję. Dzięki temu siostra nie może ani palcem ruszyć we własnym majątku, bo gałgan Kunik, ma pełnię władzy.
— A co na to mówi jego córka?
— Ta Kaśka? To też małpa, ale Kunika nienawidzi, bo on podobno strasznie maltretował jej matkę.
— Umarła?
— Kto?
— Pierwsza żona pana Kunika?
— Jakiego pana? — zaperzył się Ponimirski —