Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dobranoc pani.
Zaległa cisza, a że kolacja była obfita, Dyzma uczuł senność i zasypiając, pomyślał:
— Ta pani Nina, to sympatyczna baba... Ba, hrabianka...


ROZDZIAŁ 5.

Klimat Koborowa fatalnie wpływał na reumatyzm Nikodema Dyzmy. Rankiem okazało się, że przez całą noc oka nie zmrużył i że bóle się wzmogły. Z takim raportem przyszła pokojówka do pani Niny i wróciła z nowym asortymentem lekarstw i z zapytaniem od pani, czy możeby pan życzył sobie jakichś książek do czytania.
Dyzmie jednak nie chciało się wcale czytać, nie chcąc wszakże zdradzać braku entuzjazmu dla literatury, powiedział służącej, że trudno byłoby mu trzymać książkę w ręku.
Efekt tego był dlań niespodziewany.
Mianowicie, za drzwiami znów rozległ się głos pani Niny:
— Dzień dobry panu. Martwi mnie to, ze panu nie lepiej. Może posłać po lekarza?
— O nie, nie trzeba — stanowczo odpowiedział Nikodem.
— Pan pewno bardzo się nudzi. Możeby panu ktoś poczytał głośno?,
— Cóż robić, kiedy niema komu.
Za drzwiami zaległa cisza i po pauzie odezwała się pani Nina:
— Czy można wejść do pana?,
— Ależ, proszę bardzo.
Weszła i obrzuciła go spojrzeniem, w którem mieszała się ciekawość z współczuciem. Niespodziewanie zaproponowała, że mu sama będzie czytała. Nie było innego wyjścia i Dyzma, dziękując i przepraszając za kłopot, musiał się zgodzić.
— Ależ to drobiazg. I tak nic nie robię. Z przy-