— On, on, — potwierdził Wareda — morowy gość. Czuję, że się zaprzyjaźnicie. Wasze zdrowe.
Pili tęgo. Gdy grubo po północy przeszli na pierwsze piętro do dancingu i kazali dać sobie szampana, mocno już mieli w czubach. Przy stoliku znalazły się urocze panienki. Jazz grał zachęcajaco i Dyzma, zaprosiwszy jedną z dam, puścił się w pląsy. Reszta towarzystwa przyglądała się mu z uznaniem, a gdy usiadł, jednogłośnie stwierdzono, że doskonały kompan i że możeby tak wypić i bruderschaft?... Wobec braku sprzeciwu z którejkolwiek strony dokonano tego aktu przy dźwiękach „Sto lat, sto lat“... które musiała zagrać orkiestra na żądanie pułkownika Waredy.
Jasno już było na dworze, gdy czterej panowie zajęli miejsca w samochodzie Kunickiego. Uchwalono odwiezienie pułkownika do Konstancina. Po przyjeździe na miejsce, szofer obudził swoich pasażerów. Szumski czule pożegnał się z Dyzmą, gdyż nie chciało mu się wracać do Warszawy.
— Prześpię się tu u Wacka, pa, Nikodemciu, pa...
Ulanickiego odwiózł Dyzma na Kolonję Staszica, sam zaś wrócił do hotelu.
Kładąc się do łóżka, próbował zrobić retrospektywny przegląd zdarzeń ubiegłej nocy, lecz szum w głowie i dokuczliwa czkawka zmęczyły go wreszcie tak, że machnął na wszystko ręką.
Obudził się z bólem głowy dobrze po południu. Teraz dopiero spostrzegł, że spał w ubraniu, wskutek czego przypominało ono teraz wygniecioną szmatę. Zły był na siebie, chociaż zdawał sobie sprawę, że wczorajsza pijatyka z pułkownikiem i z dwoma dygnitarzami przyda się mu o tyle, że będzie miał łatwiejszy wstęp do ministra.
Przypomniał, że musi być na obiedzie u pani Przełękiej. Trzeba było dać garnitur do odprasowania.
Do Kunickiego wysłał depeszę, zawiadamiającą, że wskutek nieobecności w Warszawie ministra, będzie zmuszony pobyt swój w stolicy przedłużyć.
Do pani Przełęskiej pojechał samochodem. Okna
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/96
Ta strona została uwierzytelniona.