mogę być na łasce fantazji tego człowieka, przygodnego kochanka.
Słodkiego kochanka — odezwało się w sercu.
— Nie, nie — zaprotestował mózg — to już nie powróci. Przynajmnie dla niej. Wieczna, codzienna obawa. Więzienie… brudna cela… zgrzebna koszula…
Wycisnęła mocny pocałunek na ustach Andrzeja i wstała.
Uśmiechnął się i nie otwierając oczu, powiedział:
— Jesteśmy szaleni. Nawet drzwi były otwarte.
Podniósł się i poprawił ubranie. Lena, stojąc przed tualetą, przyczesywała włosy. Milczała. Przez jej myśl biegł łańcuch zdarzeń.
— Tak, łóżko zgniecione, on ma włosy w nieładzie, ona rozdartą suknię… ten fotelik trzeba przewrócić… Cóż? Całkiem proste. Chciał ją zgwałcić… Przyszedł tu za nią, rzucił się jak nieprzytomny — broniła się, wzywała pomocy, ale nikt nie nadchodził, wyrwała się, sięgnęła do szufladki… on śmiał się i nie wierzył, gdy znowu rzucił się… nie miała innego wyjścia. Żadem sąd jej nie skaże…
Andrzej przygładzał czuprynę i stojąc za nią, ogarniał jej postać spojrzeniem pełnem pokory: jak mógł tak brutalnie zarzucać kłamstwo? Jakiem prawem zrobił jej karczemną scenę o ten… ten obraz? Jakiem prawem! Obmyślał środki ekspiacji…
O, jeszcze i teraz ręka jej drży — zauważył, gdy Lena odsuwała małą szufladę tualety.
Nie odwracała się. Pomału zanurzyła rękę, która naprawdę drżała teraz na rękojeści browninga.
Musi… musi… tak, musi! Więzienie, zgrzebna koszula… Odsunęła bezpiecznik i zręcznie ukryła dłoń w fałdach sukni. Musi!
Jeszcze jenen wysiłek woli. On stoi w odległości trzech kroków. Widzi go w lustrze. Uśmiecha się…
Zwolna odwróciła się do niego i ręka zączęła się podnosić.
Nie rozumiał. Ujrzał nagle płonące zgrozą oczy i
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/60
Ta strona została skorygowana.