taką gąską jak Marta nie jestem. Litość! Przecie to można pęknąć ze śmiechu. Litość nad moją nieświadomością! Szacunek dla trzcigodnego domu! Panie, gdzież pan widział dziś te cnotliwe panny?
— No choćby u państwa Rzeckich.
— U Rzeckich?! Doskonale. Więc wiedz pan, że Lola Kossakowska od dwuch lat żyje z tym zblazowanym Wareckim, że Tita Wyżdżanka puszcza się tak, że wszystkie wróble o tem ćwierkają, że ruda Waldenówna łazi po wszystkich garsonjerach, że Tolę Bodendollównę przyłapała policja w hotelu i omal skandalu nie było, a jej siostra jeszcze gorzej, bo żyje z rodzonym stryjem, że…
— Panno Ireno! Ale poco mi pani nazwiska wymienia?! — Przerwał z wyrzutem.
— Poco? Poto, żeby pan poszedł im kazania prawić o cnocie i pannach z dobrego domu. Dziś, panie, już niema naiwnych, co rączki w małdż, buzie w ciup i czekają na królewicza z bajki, a noce spędzają w erotycznych snach i chorują potem na blednicę.
— Nie wierzę pani. To niemożliwe. Ani o tamtych pannach, ani o pani…
— Co do tamtych panien może pan spytać kogokolwiek, jeżeli zaś o mnie chodzi może pan… sprawdzić osobiście. Źle powiedziałam. Sprawdzi pan osobiście.
— A cóż na to wasi rodzice? Nie widzą hańby?
— Zaraz „hańba“! Albo nie widzą, albo udają, że nie widzą. Ciekawam naprzykład, kto mnie ma moralizować, czy ojciec, który rozwodzi się teraz po raz trzeci, czy matka, która utrzymuje fortancera z „Nitouche“?
— Ależ, panno Ireno!
— Waldenkę cnoty ma uczyć jej matka, która co roku zagranicę wyjeżdża z rotmistrzem Solskim, a na zimę do Krynicy z baronem Zieglerem? A może jej niewinności ma strzec stary Walden, który porzucił je dla jakiejś Żydówki z Brodów? Albo u Titty? Rodzice się rozwiedli i raz mieszka na wsi przy ojcu, obserwując papine na zaloty do dziewek folwarczanych, a raz u matki w Warszawie, gdzie ten komandor Brzechwa, co się roz-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/77
Ta strona została skorygowana.