go, że na jej psychice ciąży świadomie czy podświadomie potrzeba macierzyństwa?
— Cóż o tem ty możesz powiedzieć? — rzucił ironją.
— Mój drogi. Mówię wogóle o kobiecie.
— O ile się nie mylę, jesteś kobietą?
— Skąd wiesz, że nie chcę być matką?
— Czy mam odpowiedzieć?
— Ach, zrozumiałe, że nie pociąga mnie panieńskie macierzyństwo. Ale mniejsza o to. Twierdzę, że kobieta jest amoralna. Jest, była i będzie. Zawsze. Jej moralność lub niemoralność nie jest uzależniona od nakazów etyki, lecz od płci.
— I to nieprawda. Znam kobiety, których moralność i etykę podziwałem.
— Ależ naturalnie. Naprzykład kobieta kochająca męża, czując doń silny pociąg płciowy, mająca z nim dzieci, wrośnięta w jego milieu, znajdująca pełnię zaspokojenia swej kobiecości przy mężu, taka koibeta jest nazywana kobietą moralną. Nie bierze się tylko pod uwagę faktu, że jej moralność nie jest wynikiem konstrukcji psychicznej. Niech się kilka sprężynek w tem urządzeniu popsuje — szlus z moralnością.
— Słowem, twojem zdaniem, jako istota amoralna, nie może być sądzona z punktu widzenia moralności?
— To też kobieta nigdy drugiej z takiego punktu widzenia nie sądzi. Na mężczyzn zaś niema rady. Oni zbyt precyzyjnie zbudowali kodeks moralności i nigdy nie przeżywają zwątpień na ten temat, gdyż każdy jest niemoralny, a na jego plus trzeba zapisać, że wewnętrznie z pokorą uważa siebie za grzeszny wyjątek.
— Naczytałaś się Weiningera i kogo tam jeszcze i powtarzasz, jak papuga.
— A jeżeli tak jest istotnie, cóż z tego?
Andrzej był poirytowany całą tą rozmową i nie mógł darować Irenie jej „rozumowanego“ cynizmu, który go raził. Nie mógł pojąć skąd nabyła już nie przekonań, do których się przecie dochodzi drogą osobistych doświad-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/84
Ta strona została skorygowana.