dectwa ślubu. Na brak pamięci tedy z jej strony autor liczyć nie może. Jest jednak i druga korzyść. Mianowicie, mąż mając w ręku świadectwo, może natychmiast wszcząć kroki rozwodowe. W powieści dałoby się to załatwić z piorunującą szybkością. Po prostu telefonuje do swego adwokata w New Yorku i wydaje polecenie. W praktyce natomiast musiałby prawdopodobnie sam pojechać do Ameryki. Lecz nie odstępujmy od powieści. Otóż nagromadzone przez pierwszą kobietę, czyli przez panią, informacje o burzliwym życiu drugiej, jak też i fakt porzucenia męża, wystarczą w zupełności do rozwodu bez żadnego odszkodowania. Więcej jeszcze. Proces z konieczności odsłoni burzliwe życie owej damy, zapewne obfitujące w takie szczegóły, na których ujawnieniu wcale jej nie zależy. Rozumie mnie pani?...
— Niech pan mówi, niech pan mówi... Boże, co to za szczęście, że zwróciłam się do pana, kochany panie Tadeuszu!
— Tak kierując akcją, jakąż miałbym sytuację w powieści? Oto zasadniczo zmienioną. Wprawdzie druga kobieta posiada nadal swą groźną broń, lecz musi długo się namyślić zanim jej użyje, gdyż obecnie i przeciwnicy nie są bezbronni.
— To znaczy ja i Jacek? — zapytałam.
— Właśnie. Jeżeli pierwszej kobiecie i mężczyźnie zależy na ukryciu faktu popełnionej przez niego bigamii, to owej trzeciej zależy na ukryciu swoich skandalicznych przeżyć. W takich warunkach już znacznie łatwiej o niezbyt zaszczytny wprawdzie dla stron obu, lecz tym niemniej przez obie strony pożądany kompromis. Już widzę swoją bohaterkę (tę trzecią) jak z nienawiścią w spojrzeniu godzi się na zatajenie bigamii, jest bowiem niewątpliwie kobietą z towarzystwa, której musi zależeć na jako tako dobrej opinii. Mężczyzna rzuca się w ramiona tej pierwszej i następuje happy end.
— O, nie tak łatwo — zawołałam. — Dużo wody upłynie zanim przebaczę Jackowi.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/210
Ta strona została uwierzytelniona.