Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/223

Ta strona została uwierzytelniona.

Napełniło mnie to smutkiem i żalem. Nie lubię krzywdzić nikogo. Jednemu z przyjaciół tego dnia opowiedziałem o swoim zmartwieniu. Ten wysłuchał dokładnie, a później zapytał o nazwisko owego klienta adwokackiego. Okazało się, że go zna. Jegomość ów dopiero od roku nazywał się Iksem. Przedtem nosił nazwisko Iksenbaum, czy też Iksenblum.
Z prawdy pozostało to, że rzeczywiście miał dwie córki. Jedna z nich pozostawała na wolności tylko dlatego, że papa złożył za nią kaucję w wysokości pięćdziesięciu tysięcy złotych, uprawiała bowiem komunizm. Natomiast druga znana była ze swoich awantur z zakresu „Mietek, ja tobie kocham“. Ponieważ Mietkowie mieli swoje prywatne żony, a te nie chciały zaakceptować realizacji upodobań panny Iksowskiej, respective, Iksenblum dochodziło często do parasolkowych batalij na różnych, specjalnie dla tego przewidzianych placach boju, jak na przykład, „Cukiernia Ziemiańska“.
Pisząc te słowa nie mogę pozbyć się obawy, że z kolei „Cukiernia Ziemiańska“ ubodzona kompleksem niższości, tak nagminnie panującym w Polsce, wystąpi z oburzonym protestem, twierdząc, że na jej terenie nigdy żadna panna Iksińska nie została obita parasolką. Zgadzam się na to z góry. Nie było to w „Ziemiańskiej“ lecz w „Chłopskiej“. Mniejsza zresztą o to. Dość, że po uzyskaniu takich informacyj o panu Iks postanowiłem ukarać go za bezczelność, czy, jeżeli kto woli, za chucpę.
Mianowicie odpisałem owemu adwokatowi Fensterduftowi, że chętnie zmienię w powieści nazwisko p. Iks na p. Piks, jeżeli w zamian za to pan Iks ofiaruje złotych tysiąc na Polski Czerwony Krzyż. W przeciwnym razie nie tylko nie dokonam zmiany, lecz opiszę całe to zdarzenie. Ponieważ pan Iks załatwił moje żądanie połowicznie, gdyż wpłacił tylko złotych pięćset, ja również połowicznie dotrzymuję obietnicy: zmieniłem Iks na Piks, ale za to opisuję tu wszystko dokładnie, by jego znajomi i najserdeczniejsi przyjaciele mogli się nacieszyć ujawnieniem tej śmiesznej historyjki.

P. Hanka Renowicka ma tedy rację, że dobór nazwisk dla bohaterów przedstawia wielką trudność dla autora. Nie tylko już chodzi o czarne charaktery, lecz i o „białe“. Nazwie się na przykład któregoś z szlachetnych adonisów nazwiskiem, zdawałoby się, tak nieprawdopodobnym jak Cynjan. I jaki skutek?... Nie