Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/262

Ta strona została uwierzytelniona.
przytaczanie podobnych rzeczy w druku jest zupełnie zbędne, skoro i tak krąży na ten temat mnóstwo anegdot. — Przypisek T. D. M.).

Moim marzeniem było by jeszcze być na dworze angielskim. Obiecał mi to zresztą hrabia Edward. Wtedy jeszcze, gdy mówiło się o przeniesieniu Jacka na stałe do Holandii. Bal dworski, to musi być coś wspaniałego. Ogromnie się cieszę, że pani Simpson nigdy na takim balu nie będzie. Nie cierpię jej.

(Ponieważ p. Renowicka, jak sama dalej wyznaje, nie zna osobiście p. Simpson, a raczej księżnej Windsoru, uważałem, że będzie lepiej, gdy jej osobiste zdanie o tej damie pozostanie nadal jej wyłączną własnością. — Przypisek T. D. M.).

Miałam dzisiaj dziwną niespodziankę. Zginęła mi gdzieś fotografia Betty. Przeszukałam wszystko, przewracając rzeczy do góry nogami. Jak kamień w wodę. Zupełnie nie rozumiem w jaki sposób to się stało. Przy przenosinach zginąć nie mogła, gdyż umyślnie sama przeniosłam chusteczki i sprawdziłam, że fotografia między nimi była. Czyżbym przez pomyłkę w pośpiechu wzięła właśnie tę właśnie chusteczkę, w której ją ukryłam?... Wydaje mi się to jednak niemożliwe. Jutro ponowię poszukiwania. Na szczęście wówczas dostałam dwie odbitki.
Namówiłam p. Larsena, by pojechał do Krakowa zwiedzić Wawel i tak dalej. Przy sposobności przywiezie mi pończochy w lepszym gatunku, niż tu można dostać. To niewiarygodne, jak szybko niszczą się porządne pończochy.

Piątek

Dziś po raz pierwszy byłam u miss Norman. Udało mi się sprowokować ją do zaproszenia. Spotkałyśmy się w chwili, gdy właśnie wchodziła do siebie. Powiedziałam: