— Rzecz straszna! Jakaś kobieta pisała do Jacka jako do swego męża.
Powtórzyłam stryjowi treść listu jak mogłam najdokładniej. Opowiedziałam następnie o dalszym zachowaniu się Jacka. Wysłuchał mnie z wielką uwagą, nie odmówił sobie jednak przyjemności wygłoszenia uwagi.
— No, no, okazuje się tedy, że w naszej rodzince nie ja jeden jestem ową parszywą owcą.
Nic na to nie odpowiedziałam. Przykro mi było, że tak niedelikatnie dotknął sprawy, o której wolałabym nie wspominać.
— I czy jesteś pewna — zapytał stryj — że list ten nie jest zwykłą mistyfikacją?
— Najpewniejsza.
— Hm, a może napisał go sam twój kochany małżonek, by sprawdzić, czy nie zaglądasz do jego korespondencji?
— Ależ stryju! Czyż Jacek zdobyłby się na tyle przebiegłości!
— To prawda. Nie wygląda mi na szczególniej pomysłowego.
— A zresztą list niewątpliwie pisany był kobiecym charakterem pisma. Nie. Na pewno jest autentyczny. Poza tym zachowanie się Jacka utwierdza mnie w przekonaniu, że sprawa jest całkiem poważna.
— I powiadasz, że on dziś wyjeżdża do Paryża?
— Nie wiem. Tak mi powiedział. Czy ja wiem dokąd wy-