Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/279

Ta strona została uwierzytelniona.

lotną. Istotnie, przed czterema laty służbowo bawiłem w Buenos Aires i tam spotkałem dziewczynę tego nazwiska. O ile mnie pamięć nie myli, nie był to jej pseudonim, używała go bowiem nie tylko na afiszu, jako tancerka, ale i w życiu prywatnym. Utwierdza mnie w tym przekonaniu to jeszcze, że mówiliśmy o jej rodzinie, osiadłej od wieków w północnej Irlandii.
Od czasu mego pobytu w Buenos Aires, nie widziałem więcej tej pani i nie korespondowałem z nią. Zachowałem jednak dla niej jak najwięcej przyjaznych uczuć, wspomnienie osoby miłej, dobrze wychowanej, inteligentnej i kulturalnej. W swoim trudnym zawodzie tancerki, obracając się w środowisku z natury swej raczej niesprzyjającym kultywowaniu dobrych obyczajów, zachowała świeżość i uczciwość dziewczyny z dobrego domu.
O ile wiem, tańcem musiała się zająć na skutek ruiny materialnej jej rodziców. Los swój znosiła pogodnie, chociaż marzyła o małżeństwie. Z całą pewnością wówczas nie była mężatką. Ponieważ zasięgała mojej rady w związku ze sprawami wizy, miałem w ręku jej dokumenty, wystawione przez władze angielskie na nazwisko Sally Ney.
Wspominała mi o tym, że proponują jej występy w kasynie w Cannes, z czego bardzo się cieszy, gdyż jej brat pracuje w Nicei w jednym z angielskich przedsiębiorstw przemysłowych. Nie jestem tego pewien, lecz zdaje się, że ma na imię James.
W Buenos Aires panna Ney mieszkała wraz ze swoją ciotką, panią Collars, szanowną, starszą damą o nienagannych manierach i żywym usposobieniu. Obie kochały się bardzo.
Wszystko, co wiem o pannie Ney zdaje się świadczyć, iż zachodzi tu pomyłka, i że nie o nią Szanownej Pani chodzi. Wszystko mogłaby wyjaśnić fotografia. Niestety, ani jednego zdjęcia panny Ney nie posiadam.
Przy sposobności proszę Panią uprzejmie o załączenie mych przyjacielskich pozdrowień Larsenowi i pozostaję
Z poważaniem

Ch. B. Baxter“.