jeszcze prawie smarkacz), sprawia wrażenie najuczciwszego człowieka i wzoru dyskrecji. Na pewno zachowa wszystko w tajemnicy. Pochodzi zresztą z bardzo nobliwego środowiska. Czy pamiętasz zamek Hobben, któryśmy razem zwiedzali w Belgii?... Otóż zamek ten był kiedyś rodową własnością przodków tego detektywa. Umyślnie prosiłam brukselskie biuro, by przysłano tu człowieka najlepszej klasy. Miałam zresztą możność stwierdzić osobiście, że jest pod każdym względem correct. Sam się o tym przekonasz.
Zadzwoniłam do Freda i dowiedziałam się od niego, że miss Normann wyszła. Umówiła się telefonicznie z jakimś panem w kawiarni „Europejskiej“. Od razu domyśliłam się, że tym panem nie może być nikt inny, jak Toto. Przecież ze swymi szpiegowskimi wspólnikami nie spotykałaby się publicznie:
Fred mówił:
— Teraz w żaden sposób nie mogę wyjść z hotelu. Rzecz polega na tym, że ta pani oczekuje na dokumenty, które mają być jej przysłane o siódmej. Muszę stwierdzić, kto przyniesie te dokumenty i ewentualnie postarać się, by się dostały do moich rąk. Udać mi się to może jedynie w tym wypadku, jeżeli miss Normann nie zdąży na czas wrócić do hotelu. Gdybyś mogła w jakiś sposób zatrzymać ją w kawiarni, byłoby to nader pożyteczne. Ponieważ ją znasz, a wydaje mi się, że tym panem, z którym ona się ma spotkać jest również twój znajomy — mogłabyś tego dokonać. Natomiast o godzinie ósmej będę już wolny i jestem do dyspozycji twego męża.
Oczywiście zgodziłam się na wszystko. Od Jacka wzięłam zobowiązanie, że będzie w domu na mnie czekał, i że żadnych nie poczyni kroków. Była punktualnie za piętnaście siódma, gdy wchodziłam do kawiarni „Europejskiej“. Zobaczyłam już ich z daleka. Siedzieli przy stoliku w kącie. Przed nimi stały wypróżnione już filiżanki. Toto ścierpł na mój widok. Natomiast ta wydra zrobiła słodziutką minę i tak dobrze udawała radość z mo-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/363
Ta strona została uwierzytelniona.