Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/367

Ta strona została uwierzytelniona.

już wówczas pewne funkcje dyplomatyczne zależało jej na tak bliskim kontakcie z panem, jak małżeństwo. Żaden szpieg jednak nie lubi zostawiać po sobie śladów. Toteż byłoby z jej strony wielką nieostrożnością zawierać małżeństwo w urzędzie stanu cywilnego. Po pierwsze musiała przewidywać, że wcześniej, czy później pan będzie się starał o unieważnienie tego małżeństwa. Że będzie pan jej poszukiwał ogłoszeniami itd. itd. Że może nawet opublikuje pan jej fotografię. Pan, czy pańscy adwokaci.
— Zrobiłbym to, gdyby mi zostawiła chociaż jedną — wtrącił Jacek.
— Widzi pan — skinął głową Fred. — Po cóż tedy miała narażać się na takie niebezpieczeństwa, gdy było rzeczą znacznie prostszą zainscenizować wszystko, i wmówić w pana, że zawarł pan formalne małżeństwo. Przeprowadziłem dzisiaj rozmowę telefoniczną z jednym z moich starszych kolegów, zajętych obecnie w Budapeszcie. I właśnie on podsunął mi tę myśl. Bardzo wierzę jego doświadczeniu. Już wiele razy przekonałem się, że świetnie zna się na tych sprawach. Sam zresztą kiedyś pracował w angielskim wywiadzie. Otóż on sądzi, że wykorzystując pańską nieznajomość stosunków amerykańskich i pański stan podchmielenia, przewieziono pana po prostu do jakiegoś biura, pozostającego w kontakcie z szajką szpiegowską.
— Do jakiego biura? — zdziwiłam się.
— Do pierwszego lepszego. Mogło to być na przykład biuro importu maszynek do golenia, czy kancelaria adwokata, na której drzwiach zawieszono na tę godzinę tabliczkę urzędu stanu cywilnego. Pan Renowicki, nie mając żadnego doświadczenia w tym względzie, a wiedząc, że sprawy te w Ameryce załatwia się niezwykle szybko i łatwo, bez trudu mógł uwierzyć, że wspólnik miss Normann, udzielający mu „ślubu“ jest urzędnikiem. I że świadectwo, które otrzymał, jest świadectwem najprawdziwszym. Czyż moje rozumowanie nie przemawia panu do przekonania?
Jacek zamyślił się: