Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/373

Ta strona została uwierzytelniona.

niech mnie pani zawsze o tym zawiadomi. W obecnych czasach kręci się tego mnóstwo i trudno jest wszystkich upilnować. Nie potrzebuję dodawać, że wizytę u mnie i wszystko co pani powiedziałem należy zachować w ścisłej tajemnicy. Może to pani powtórzyć tylko mężowi z tym jednak, by nie ujawnił tego przed nikim. Jeżeli zaś chodzi o szantażową akcję tej pani, niech po prostu na to nie zwraca uwagi.
Podziękowałam mu bardzo uprzejmie, zapewniając, że najściślej zastosuję się do jego wskazówek. W powrotnej drodze pobieżnie opowiedziałam Fredowi jak się przedstawia sytuacja. Jacek czekał na nas z niepokojem, którego nie umiał ukryć. Wysłuchawszy mnie jednak do końca miał łzy w oczach. Jakże dobrze go zrozumiałam! Tyle długich tygodni niepokoju! Tyle gorzkich wyrzutów sumienia, tyle najbardziej ponurych perspektyw na przyszłość. I oto wszystko zbliżało się do najpomyślniejszego zakończenia, o jakim mógł marzyć.
— Jesteś prawdziwym skarbem — powiedział. — Nie wiem, czy zasłużyłem sobie na taką żonę.
Było mi szczególnie przyjemne to, że wypowiedział te słowa przy Fredzie. Sama się wzruszyłam. Oczywiście mam pewne wady. Lubię czasami dokuczać osobom bliskim, jestem trochę próżna i trochę leniwa. Ale gdy zastanowię się nad tym, co począłby Jacek, gdybym nie miała tej inteligencji, przedsiębiorczości i stanowczości, dochodzę do przekonania, że być może zmuszony byłby do popełnienia wielu najnierozważniejszych kroków. Kto wie, może nawet popełniłby samobójstwo.
Jednak prawdę powiedział któryś z filozofów greckich, że największym skarbem jest poczucie własnej wartości. Tak mi teraz dobrze i tak lekko. Nigdy jeszcze tak bardzo nie byłam zadowolona z siebie, od czasu, gdy pretendent do tronu francuskiego hrabia Paryża na garden party u księcia Monaco nie odstępował mnie ani na chwilę, i gdy zostałam z nim sfilmowana.
A najważniejsze w tym wszystkim było to, że odniosłam całko-