Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

nastrojom, a zwłaszcza kobieta. Otóż wyzyskać to wszystko będzie moim zadaniem. Ponieważ zaś miss Elizabeth Normann nie robi wrażenia ani osoby brzydkiej, ani odpychającej, przypuszczam, że podejmując się tego zadania, nie narażam się na rzecz przykrą.
— No, dobrze. A w jaki sposób stryj ją pozna?
— Od razu powiedziałem ci, że to nie będzie rzeczą łatwą. Z zebranych dotychczas przeze mnie wiadomości wynika, że dama ta nie widuje się z nikim, nie telefonuje prawie wcale. Oczywiście są to informacje służby hotelowej. Oczywiście poza hotelem może mieć znajomych, z którymi się spotyka. Dla poznania jej będę się tedy musiał uciec do jakiegoś tricku, do jakiejś sztuczki.
— Ma już stryj pomysł?
— Na razie mam ich za dużo i póki nie wpadnę na właściwy, nic w tym kierunku nie przedsięwezmę, w obawie przed zepsuciem całej sprawy.
Następnie stryj wydobył z kieszeni kartkę, gdzie miał już zanotowanych kilka adresów biur wywiadowczych w Brukseli. Po krótkiej naradzie wybraliśmy jeden z nich, wzbudzający największe zaufanie. Stryj sam miał zająć się korespondencją z tym biurem.
Żegnając się jeszcze ostrzegłam go:
— Trzeba pamiętać, że ta kobieta na pewno zna moje panieńskie nazwisko. A w każdym razie nie trudno będzie jej się tego dowiedzieć. Otóż stryj nie może jej się przedstawić jako Niementowski, bo wówczas z miejsca nabrałaby podejrzeń.
Uspokoił mnie z ironicznym uśmiechem:
— Nie bój się. Gdybym wszystkim kobietom przedstawiał się swoim nazwiskiem, od dawna musiałbym założyć harem.
— Jaka szkoda — pomyślałam sobie — że nie znałam go wtedy, gdy był młody. Przed ośmiu laty był dla mnie uosobieniem pożeracza serc. Wszystkie moje koleżanki, które go znały były