Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/102

Ta strona została skorygowana.

Śmieli się wszyscy, oprócz doktora, który udawał, że zajęty jest przecieraniem okularów.
Zamienili jeszcze kilka zdań i Drucki wstał:
— Czy pozwolą państwo, że jeszcze raz ich odwiedzę?
Alicja skinęła uprzejmie głową, a Łęczycki hałaśliwie upominał go, by tylko nie zapomniał.
Widzieli go następnie, jak wchodził do łóż naprzeciwko, jak chodził po sali i wesoło witał się ze wszystkimi.
Tymczasem rozpoczęły się „atrakcje“.
W kolorowych reflektorach tańczyła trójka zgrabnych muskularnych chłopców, później na tanecznym ringu zjawiła się signorita Fiametta i w nieprawdopodobny sposób wyginała niemal nagie ciało w akrobatycznem tangu. Po hucznych oklaskach znowu publiczność zapełniła ring zbitą masą, drgającą w takt „rumby“.
Czuchnowski pod wpływem wypitego alkoholu stał się rzewny i ze łzami w oczach błagał Alicję, by mu przebaczyła. Tak gorliwie przytem zapewniał, że już będzie wesoły, że aż się całkiem rozpłakał.
Alicja śmiała się serdecznie, patrząc na jego minę i na żywy kontrast w osobie Łęczyckiego, który przytupywał i z fantazją zagarniał czuprynę.
Setki różnobarwnych baloników napełniły salę. Gwar buchał z dołu, z lóż rzucano kwiaty w tańczących.
I znowu były dwa występy: trzy tancerki przebrane za myszki fleischerowskie, Mickey i przekomiczny niedźwiedź (oczywiście aktor), grający na saksofonie i tańczący taniec marynarski.
Gdy zkolei rozpoczął się dancing, w loży Alicji zjawiła się egzotycznie ubrana kwiaciarka i położyła przed nią pęk białych róż.
Czuchnowski przestraszył się, a mecenas wydobył banknot stuzłotowy.