Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/36

Ta strona została przepisana.

— Ale darujcie! Kto kiedy widział kobietę prokuratora?
— Jak pan powiada?
— Alicja Horn.
— Tak, tak — pokiwał głową pan Rolko — rozpusta i tyle. Niezłe czasy, co?
— Tfy! — potwierdził wymownie łysy jak kolano pan Garbarczyk.
— Niesłychane!
— Nie stójcie nademną, jak kat nad dobrą duszą — płaczliwym głosem prosił Modroń — jeszcze stary wejdzie.
— No, panie, ależ to po prostu skandal! Baba ma być prokuratorem?
— Świat się kończy!
— A cóż w tym złego? — wzruszyła ramionami pani Więckowa — ciekawam, dlaczego kobieta nie może być prokuratorem?
— Cooo? — oburzył się pan Rolko — jak pani nie wstyd, mając siwe włosy i troje dzieci, takie rzeczy opowiadać!
— Siwe włosy, to proszę pana żaden argument. A tymczasem jest faktem, że kobiety pod względem umysłu wcale nie stoją niżej od mężczyzn.
— Nie tylko nie niżej, ale właśnie wyżej — zawołała czupurna aplikantka Ciechanowiecka. — Właśnie wyżej! A szczególniej w Polsce. Wszyscy cudzoziemcy to mówią, że Polki są mądrzejsze o całe niebo od Polaków.
— Hę?... — uśmiechnął się, gładząc łysinę Garbarczyk — gdybym był o trzydzieści lat młodszy to niech mi pani wierzy, że i ja zapewniałbym panią...
Tymczasem ze wszystkich działów, zaalarmowanych przez pannę Serkowską zaczęły napływać do kancelarji patrole wywiadowcze. Zrobił się harmider, że o dokończeniu dyskusji na temat mądrości płci niewieściej mowy być nie mogło.
Dopiero, gdy aplikant Modroń wykaligrafował