Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/38

Ta strona została skorygowana.

cza zjawiła się wysoka, elegancko ubrana kobieta i powiedziała woźnemu:
— Proszę mnie zameldować panu prokuratorowi. Alicja Horn.
W pięć minut potem elektryzująca wiadomość dotarła do wszystkich biur na przestrzeni całego gmachu:
— Przyszła! Jest młoda i bardzo ładna.
— Można pęknąć ze śmiechu! Baba — prokurator.
— Brunetka? Pewno żydówka?
— Józef powiada, że nie wygląda na żydówkę i że blondynka.
Tymczasem prokurator Martynowicz wezwał do swego gabinetu obu wiceprokuratorów i wszystkich podprokuratorów.
— Panowie pozwolą — odezwał się suchym tonem, wskazując stojącą obok niego młodą kobietę — że ich przedstawię naszej nowej koleżance, podprokuratorce Alicji Horn.
Nastąpiło kilkanaście uścisków długiej pięknej ręki przy akompanjamencie wymamrotanych nazwisk.
— Koleżanka Horn — odezwał się prokurator Martynowicz — obejmie dział podprokuratora Korczyńskiego, który został przeniesiony do Lwowa. Usilnie i stanowczo proszę panów o ułatwienie pracy nowemu członkowi prokuratury. Doszło do moich uszu, że fakt nominacji kobiety wywołał tu niemądrą sensację i głupie gadania, których nie cierpię i nie ścierpię. Oczekuję od panów zdecydowanego przeciwstawienia się tym nastrojom i wierzę, że dzięki taktowi i poczuciu obowiązku porządek zostanie natychmiast przywrócony. Dziękuję panom.
W ciągu minuty gabinet się opróżnił.
— Czy będę mogła zaraz przystąpić do pracy — zapytała Alicja Horn.
— Naturalnie. Znajdzie pani wszystko w zupełnym porządku. Korczyński należał do najsystematyczniejszych moich podwładnych. Zresztą aplikant, pan