Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/53

Ta strona została skorygowana.

nie zdjęto odcisków palców z elektrycznej latarki, którą niewątpliwie w chwili popełnienia zbrodni miał w ręku przestępca, a sędzia śledczy uznał za wystarczające alibi dla Wieczorka świadectwo jego siostry.
Sporządzenie aktu oskarżenia na tych podstawach byłoby poprostu niechlujstwem.
Podprokurator Alicja Horn zadecydowała odesłanie sprawy, celem uzupełnienia śledztwa, skończyła pisanie i odłożyła pióro.
Zbliżała się już czwarta.
Pracowała dziś bez wytchnienia, niemal nie podnosząc głowy z nad stosu papierów. Roboty było bardzo dużo. Zaledwie minął tydzień czasu, gdy pierwszy raz usiadła przy tem biurku, a już zupełnie dobrze orientowała się we wszystkiem.
Martynowicz ani razu nie zrobił najmniejszej zmiany w jej decyzjach, Modroń mówił, że wiceprokurator Mesner miał się o niej wyrazić:
— Ależ to urodzony prokurator!
Nie cieszyła się tem zbytnio. Wiedziała, że tak będzie. Również i stosunki — jak przewidywała — ułożyły się dość normalnie. Nie przestała jeszcze być w Sądzie osobliwością i tematem rozmów, jednak nie patrzono już na nią, jak na raroga.
— Niech poczekają — myślała — aż wystąpię przed sądem! Wtedy im pokażę, co potrafi podprokurator Alicja Horn!
Narazie nie zanosiło się na to, jednakże w przyszłym tygodniu mogła wypłynąć sprawa Kwiatkowskiego i trzeba było pomyśleć o todze i birecie.
Zamknęła biurko i zatelefonowała do domu. Odezwała się Julka. Siedzą z doktorkiem i czekają, są strasznie głodni.
— Jedzcie obiad — powiedziała Alicja. — Mam jeszcze sprawunki na mieście i spóźnię się. A teraz poproś doktora... Dobrze, dobrze... poproś... Dzień dobry, Władku... No co? Byłeś u profesora Brunickiego? Hallo! Tylko nic więcej nie mów, jeżeli jest