Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/57

Ta strona została skorygowana.

Lubił ten pokój, ale swobodniej czuł się u Julki, czy w jadalnym, a nawet w przedpokoju
— Byłem u profesora Brunickiego w klinice uniwersyteckiej.
— Przyjął cię prędko?
— Tak. Przypomniałem mu, że słuchałem jego wykładów jeszcze za czasów jego docentury. Był bardzo uprzejmy. Kazał zaraz przynieść książki i szukaliśmy razem. Otóż Paweł Horn poraz ostatni był wypisany z kliniki psychjatrycznej przed trzema laty.
— Dokąd? — zapytała zimno.
— Do zakładu w Tworkach
Zaległo milczenie.
— Profesor Brunicki nie mógł sobie z początku przypomnieć o kogo chodzi, ale przeczytawszy historję choroby, przypomniał:
— Tak, tak — powiedział — już wiem. Rzeźbiarz, no to była sprawa przesądzona. Zdecydowany morfinista...
— Morfinista?!... — cicho spytała Alicja.
— Tak, ale to nie wszystko, to dałoby się wyleczyć, gdyby — jak powiada profesor Brunicki — nie kontuzja czaszki.
— Więc i ta kontuzja odzywała się?
— Tak — kiwnął głową Czuchnowski — bardzo silnie. Paraliż częściowy, zaburzenia zmysłowe, anestezja nerwów. Musiano czasami stosować sztuczne oddychanie...
Alicja wstała i przeszła przez pokój.
— Nie pytałeś Brunickiego o przyczyny choroby?
— Pytałem. Chodziło mi w tem o Julkę. Profesor powiada, że stanowczo żadnych obciążeń dziedzicznych nie było. Kontuzja na froncie była, jego zdaniem, źródłem choroby, porażenie zaś niektórych ośrodków nerwowych włynęło na rozwój psychostenji, a stąd morfinizm. Tedy jasną jest rzeczą, że choroba jest zupełnie indywidualna i że jego siostrze, dzięki Bogu, nic nie grozi.