Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/158

Ta strona została przepisana.

— Mam ważną sprawę — mruknął, a spojrzawszy na zegarek — zerwał się i zaklął: — psiakrew, jeszcze się spóźnię...
Nakładając kapelusz, widziała w lustrze, że wyjął z szuflady rewolwer i wsunął do tylnej kieszeni.
Wyszli razem. Przed bramą stał jego „Fould“, z którego teraz wyskoczył chłopiec garażowy i zameldował:
— Bak pełny, proszę pana i motor w zupełnym porządku. Resory pan Jurkowski podciągnął na fest.
— Dziękuję ci — uśmiechnął się doń Drucki — jutro koło ósmej wieczór przyjdź tu po wóz.
— Daleko jedziesz? — zapytała Alicja.
— Nie wiem, w każdym razie jutro wieczorem wrócę, jeżeli oczywiście djabli mnie nie wezmą. Dowidzenia.
Pocałował jej rękę, siadł przy kierownicy i ruszył, nie obejrzawszy się za siebie. Alicja, wracając do domu wyraźnie usłyszała przez otwarte okno głos Julki: rozmawiała przez telefon... Oczywiście z nim! Musiał przy wyjeździe z miasta zatrzymać się i telefonować do Julki...
Nie, tej męczarni miała Alicja już ponad swoje siły!
Noc spędziła bezsennie na rozpaczliwych i przesyconych żądzą zemsty rozmyślaniach. Gdy wstała była już całkiem spokojna i opanowana o tyle, że potrafiła prawie ciepło przywitać się z Julką. W pół godziny później była już w Sądzie.
Powzięte postanowienie miało w psychice Alicji własność kompletnego usprawniania pracy myślowej. To, co przez szereg długich tygodni napełniało jej mózg chaosem sprzeczności i zwątpień, układało się teraz w logiczne, proste wiązania, w których nie mogło być błędu.
O dziesiątej przyszła Bufałowa. Wprowadzające-