Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/189

Ta strona została przepisana.

mał nowy list, zawierający tylko jedno zdanie: — „Pamiętaj, że ja nie umiem przebaczać“.
Wiedział o tem, lecz zajęty był teraz dwiema sprawami, które pochłaniały zbyt wiele uwagi, by miał czas myśleć o Alicji.
Bandyci, wynajęci przez Fajersonów, wciąż deptali mu po piętach, a nie było sposobu pozbycia się ich inaczej, jak przez zawiadomienie policji, co byłoby równoznaczne z aresztowaniem zarówno Fajersonów, jak i Załkinda. Oczywiście taki sposób działania ani przez myśl Druckiemu nie przeszedł, tembardziej, że Załkindowi groziło długoletnie więzienie za udział w machinacji teścia Fajersonów, o której Drucki nic pozytywnego nie wiedział i wiedzieć nie chciał.
Pozatem przygotował „królika“ dla Brunickiego.
Była to młoda manicurzystka, pozostająca obecnie bez zajęcia, a pochodząca z tego samego małego miasteczka, co i matka Zośki. Wypytując tę o ową dziewczynę, nieznacznie wydobył wiele potrzebnych mu informacyj. Manicurzystka nazywała się zachęcająco: Cieplik, Irena Cieplik. Miała lat dwadzieścia i mieszkała na Grochówie. Właściciel zakładu fryzjerskiego, w którym pracowała, miał z nią romans i wydalił ją z chwilą, gdy miała zostać matką, sam zaś przeniósł się gdzieś na Pomorze.
Drucki bez trudu odszukał na Grochówie mały domek z ogródkiem, należący do emerytowanego konduktora kolejowego i do jego siostry, również wiekowej staruszki. Cieplikówna odnajmowała od nich facjatkę. Jeździły tamtędy kilkakrotnie, zanim udało mu się zawrzeć z dziewczyną znajomość. Zrobił to i poprostu, wyzyskując to, że domek stał na odludziu, i w znacznej odległości od innych. Mianowicie, gdy spostrzegł dziewczynę w ogródku, zatrzymał wóz i poprosił o szklankę wody. Po trzeciej wizycie, był już z nią w najlepszej komitywie. Poznał też staruszków, którym przedstawiła go, jako dawnego klijenta z