Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/209

Ta strona została przepisana.

słuchu. Winkler z całą pewnością nie zdołał uciec z miasta, gdyż rogatki samochodu nie przepuściły. Da się ptaszka łatwo wywabić z ukrycia, gdyż po przeczytaniu popołudniowych dzienników dowie się, że śledztwo stwierdziło samobójstwo Cieplikówny po sprzeczce z narzeczonym, szoferem prywatnego auta o nieznanym numerze marki „Chester“.
Doświadczony naczelnik Urzędu Śledczego nie mylił się. Wabik poskutkował natychmiast. Wieczorem o godzinie dziesiątej Jan Winkler, właściciel dancingu „Argentyna“, został ujęty przez sześciu agentów policji tajnej. w chwili, gdy wchodził do bramy kamienicy przy alei Szucha. Natychmiast przewieziony na Daniłowiczowską, został poddany przesłuchaniu.
Prokuratorka Alicja Horn siedziała w sąsiednim pokoju, skąd mogła dokładnie słyszeć wszystkie pytania, zadawane aresztowanemu i wszystkie jego odpowiedzi. Nie przyznawał się. Twierdził, że owszem znał zmarłą, że bywał u niej, że wczoraj wieczorem zajechał po nią, lecz w chwili, gdy z nią rozmawiał, z krzaków przed ławką padły strzały i kilku nieznanych mu ludzi rzuciło się nań, wybijając mu z ręki rewolwer, z którego wystrzelił czterokrotnie do napastników. Kim byli ci, nie umiał objaśnić, dlaczego nań napadli nie miał pojęcia. Czy wiedział, że Cieplikówna była w ciąży?... Tak, wiedział. Czy od dawna z nią żył?... Wcale nie, nigdy nie była jego kochanką. Aha! Więc czyją?... Jakiegoś fryzjera, u którego pracowała, zanim zwinął swój zakład i wyjechał na Pomorze. A dokądże to wybierał się pan Winkler z tą dziewczyną?...
Po dłuższej pauzie odpowiedział. Zamierzał zabrać ją do siebie. — Ciężarną kobietę do siebie? Kręci pan, panie Winkler, a radzę panu pamiętać, że może pójdzie pan pod Sąd doraźny! No, odprowadzą teraz pana do celi i proszę się dobrze do jutra na-