Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/221

Ta strona została przepisana.

zgrozy, gdyż z patosem podkreślał mocniejsze słowa, a mimiką chudej, ascetycznej twarzy akcentował wnioski. Nie dużo wszakże miał pola do popisu, bowiem akt oskarżenia był niezwykle krótki i zwięzły, chociaż każde jego słowo układało się obok drugiego jak blok granitowy przy bloku w ciężki, niezachwiany mur. Również i lista świadków oskarżenia zawierała zaledwie kilka najniezbędniejszych nazwisk. Alicja Horn, jak mówił mecenas Szarniewicz, nie lubi reżyserować dramatów z dużą obsadą. On również ograniczył się do wezwania czterech osób.
Generalja. Spokojny, ciepły głos przewodniczącego i dobitne, proste odpowiedzi Druckiego... Do winy się nie przyznaje. W całej rozciągłości podtrzymuje to, co zeznał w śledztwie. Na pytanie referenta oświadcza, że owszem, może powtórzyć. Cieplikównę poznał przypadkowo na dwa tygodnie przed tragicznym dniem. Nie miał nigdy zamiaru żenić się z nią, a chciał jedynie dać jej materjalną opiekę w związku z jej brzemiennością i brakiem pracy. Obiecał umieścić ją u siebie i krytycznego wieczoru przyjechał po nią. W chwili, gdy rozmawiał z nią w ogródku z krzaków padły strzały. Zorjentował się, że napastników jest kilku, a że wytrącono mu broń z ręki musiał ratować się ucieczką...
Mówił spokojnie i swobodnie, opowiedział szczegółowo przebieg wypadków, wyjaśnił, że, istotnie, ukrywał się przez jeden dzień, chcąc uniknąć posądzenia i aresztowania, gdyż zdaje sobie sprawę, iż wiele poszlak przemawia przeciw niemu. Jednakże nie wątpi, że zostanie uniewinniony.
Referent sprawy zadaje kilka pytań, dotyczących dat. Przewodniczący jeszcze raz zapytuje, czy oskarżony nie wie, kto i w jakim celu mógł strzelać do Cieplikówny, względnie do niego, a usłyszawszy ponowne zapewnienie, że oskarżonemu absolutnie nic o tem niewiadomo, oddaje głos Alicji Horn. Pada pierwsze pytanie: