Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/57

Ta strona została skorygowana.

— Poco nam trzy pokoje — zauważyła Julka — panu wystarczy jeden, a nam z Alą drugi.
— Lepiej wziąć dla każdej z nas osobny — wyjaśniła Alicja. — Nad morze jedziemy dla wypoczynku, a mieszkanie dwóch osób, bodaj najbliższych sobie, jest krępujące zawsze dla obu. Aha, bądź tak dobra i zrób zrana spis rzeczy, jakie byś chciała kupić. Jutrzejszy dzień poświęcimy sprawunkom.
Gdy Julka poszła do swego pokoju, Alicja powiedziała półgłosem:
— Czy wiesz, Boh, że ona jest przekonana, że my się nie całujemy?!
— Tym lepiej...
— Dla niej, oczywiście. Musimy dbać o utrzymanie Julki w jej przeświadczeniu.
— To jest złota dziewczyna i ma kryształowy charakter — odpowiedział Drucki — dużo bym dał za to, gdybym mógł ją zawsze widzieć szczęśliwą.
— Będzie nią z pewnością. To jest przecie cel mojego życia.
Przed północą Drucki pożegnał się i pojechał do „Argentyny“, a przed trzecią już był w domu. Jak zwykle, zastał wszystko w idealnym porządku, wszystko przygotowane nietylko z sumiennością, lecz wręcz z pieczołowitością.
— Jak ta mała dba o mnie — pomyślał.
Po dobrze przespanej nocy obudził się na dźwięk głosu Zośki.
Stopniowo poznała jego zamiłowania i gusty i teraz już nie zasypywała go ustawicznemi pytaniami. Odwrotnie, zaczęła widocznie uważać za swój obowiązek bawienie opowiadaniami o kamienicy i jej mieszkańcach. A że głos miała miły, a sposób wyrażania się zabawny i swoisty, z przyjemnością z nią gawędził. Zauważył w niej również jedną oryginalną cechę: nie miała fałszywego wstydu. O sprawach, wywołujących zwykle u kobiet dwuznaczny uśmieszek, czy zażenowanie, mówiła z zupełną prostotą i swobodą. Tosamo