Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/77

Ta strona została skorygowana.

— Cyt! To tajemnica wojenna. Proszę nie pytać.
Druckiemu zwęziły się oczy:
— Cóż to, i na mnie robisz wprawki, moja mała?
Zaśmiała się, urwała i po zastanowieniu powiedziała figlarnie:
— A może to nie wprawki, tylko...
— Tylko co? — zapytał.
— Przypuśćmy... badanie terenu... rekonesans...
— To niebezpieczne, moja mała — powiedział cicho, cedząc słowa.
— O, Ala idzie — zawołała Julka, słysząc jej kroki — śniadanie! — nacisnęła dzwonek.
Alicja uścisnęła Julkę, która ucałowała ją serdecznie, jak zwykle.
— Jakże się czujesz, Alu? — zapytała troskliwie. — Czy dobrze spędziłaś noc?
— Ach, świetnie — odpowiedziała Alicja, rzucając przelotne spojrzenie Druckiemu.
Julka, czując, że blednie, odwróciła się i zaczęła pomagać służącej przy stole.
Pan Janek mówił coś o Therlingach i ich ryzykownej wyprawie. Julka nie słyszała jego słów. Minęło dobrych kilka minut, zanim zdołała uspokoić się. Przy śniadaniu omawiali projekt zwiedzenia portu Gdyńskiego.
— Odłóżmy to na jutro — oświadczyła Alicja — jeżeli dziś jest taka duża fala.
Po śniadaniu zrobili prawie trzykilometrową przechadzkę. Drucki, wypytywany przez Alicję, objaśniał zasady konstrukcji doków pływających i łodzi podwodnych. Julka szła obok, a gdy umilkł, powiedziała:
— Nigdybym się nie odważyła podróżować w łodzi podwodnej.
— Próbowałem tego raz — zaśmiał się Drucki — i na powtórzenie nie mam najmniejszej ochoty.
— Tam jest duszno, prawda?
— Nie, to nie to. Po prostu człowiek czuje się uwię-