Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/97

Ta strona została skorygowana.

— Też psychjatra?
— Nie, Piotrze, to jest student, biolog, niewiele starszy od ciebie, wschodząca gwiazda nauki. Twórca nowych prądów.
— Ojcze, jestem skruszony. W tem porównaniu mego wieku z wiekiem owego Pernissona usłyszałem wyrzut, że nie jestem twórcą nowych prądów w nauce!
— Nie wyrzut, ale może była w tem odrobina zazdrości — uśmiechnął się Brunicki.
— Poczekaj, ojcze, kilka lat, a może i ja ci dam powód do dumy.
Brunickiemu ścisnęło się serce.
— Mój Boże — myślał — czyż i tak nie miałbym być z niego dumny, gdybym wiedział, że on jest moim synem!
Z całą jasnością uświadamiał teraz sobie, że niczego bardziej w życiu nie pragnął, jak właśnie takiego syna. Już w szkole, gdy przyjaźnił się z Bohdanem Druckim, marzył o tem, by być do niego podobnym. Starał się go naśladować w jego brawurze, zamiłowaniach, zainteresowaniach... A później, gdy ożenił się z Wandą, wciąż pozostawał pod urokiem Bohdana, czyż nie oczekiwał — jako największej łaski losu, że urodzi im się syn właśnie taki, jak Bohdan!...
— Wiedzieć, wiedzieć — jęczało w piersiach — wiedzieć za wszelką cenę!
I nagle w mózgu, łapczywie szukającym odpowiedzi, zrodziła się nowa myśl:
— Czy istnieje dziedziczna ciągłość psychiki? Czy istnieje w podświadomości człowieka więź psycho-fizjologiczna z poprzedniemi pokoleniami? A jeżeli istnieje, jak można odkryć i zbadać?
Profesor przetarł czoło i wpił spojrzenie w twarz syna, zatopionego w czytaniu.
— Zaraz, zaraz — przywoływał do porządku rwącą się myśl. — Więc przedewszystkiem antropologicznie rzecz biorąc istnieją rasy. Przekazują one