Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/99

Ta strona została skorygowana.

godniej — powiedział — a za jednym zamachem schowam do walizy, żeby się nie kurzył.
Profesor położył się i gdy Piotr owinął mu nogi pledem i zatrzymał się bez ruchu, zapytał nie otwierając oczu, zapytał głosem cichym, który wyrwał mu się wbrew jego woli, powtarzając myśli:
— Czy ty mnie kochasz, Piotrze?
— Kocham cię, ojcze — odpowiedział równie cicho Piotr.
I gdyby profesor zdobył się na odwagę podniesienia powiek, zobaczyłby nad sobą lekko pochyloną twarz z dobrym, ciepłym uśmiechem złocących się oczu.
Widocznie jednak samo brzmienie głosu syna dość było wymowne, gdyż twarz profesora pokryła się bladością.
— Śpij, ojcze — powiedział Piotr.
Wziął książkę i usiadł naprzeciw.
Profesor Brunicki nie mógł zasnąć. Leżał bez ruchu, jak skamieniały, lecz w jego mózgu nieustannie goniły się myśli. Powiedział mu, że go kocha! Za co?... Za co może kochać jego, oschłego, zimnego pana, którego widuje dwa razy do roku, z którym go nic, ale to nic nie łączy?
I druga myśl: co powiedziałby Piotrowi, gdyby od niego usłyszał takie pytanie? Czy umiałby wydobyć z siebie takie słowa?... Czy w tych słowach nie zgrzytnęłoby kłamstwo?... Tak, kłamstwo, bo przecież równie bliski jest nienawiści do tego chłopca, jak i miłości.
Żeby nie zapomnieć: kwestia śladów istnienia w poprzedzających pokoleniach i warunki wydobycia tych śladów z podświadomości osobnika.
Należy to gruntownie przemyśleć i przedyskutować z profesorem Konstynowiczem, a także z doktorem Kunoki. W Klinice Psychiatrycznej da się przeprowadzić doświadczenia na kilku pacjentach, których biografia i pochodzenie są szczegółowo opisa-