Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.

— No, Marysiu, nie będziesz chyba utrzymywał, że nie było na świecie ani jednej mądrej kobiety! — oburzyła się Anna.
— Zapewne były. Tak przynajmniej sądzę. Żadna jednak nie zostawiła po sobie dzieł, któreby to stwierdzały. Zato w praktycznem życiu są często mądrzejsze od mężczyzn, ale do tego nie trzeba być myślicielką.
— Chyba też i nie marzycielką.
— Kto wie?... Są dwa rodzaje abstrakcji. Jedna polega na tworzeniu pojęć ogólnych, druga na produkcji wrażeń. Trzeba to chyba rozróżnić: operowanie pojęciami i operowanie wrażeniami. To drugie jest raczej fantazją, domeną artystów i kobiet. A spotykamy i kobiety i artystów, obdarzonych zarówno wielką fantazją, jak i zmysłem praktycznym. Ale wracając do tych pań i do ich zupy... Otóż mnie się zdaje, że są wraz z nią wyjątkiem...
— Z zupą?
— Tak. Naogół kobieta ma niebywale rozwiniętą zdolność przystosowywania się. Aklimatyzuje się w nowych warunkach i asymiluje się w najbardziej obcych środowiskach znacznie łatwiej i prędzej niż mężczyzna.
Anna przypomniała Władka Szermana, który mówił to samo. Tylko on twierdził, że to ta jego „plazma“:
— Kobiety są główną i ważniejszą częścią gatunku ludzkiego. W kobiecie przechowuje się plazma w nieskażonym stanie. Mężczyzna zdegenerował swą plazmę rozwojem duchowym. Stworzył filozofję, religje, nauki, etykę i prawa. Odbiegł od natury i dlatego zatracił zdolność przystosowania się. Kobiety ją zachowały. Gdyby nie mimikryzm plazmy nieskażonej, ludzkość już dawno wzięliby djabli.
— A konserwatyzm — oponowała wówczas Anna — przecie sam nieraz wytykałeś nam konserwatyzm.
— Konserwatyzm to już nabytek cywilizacji i wła-

164