zakwestjonować niektóre zbyt pośpieszne wnioski, postawić poważny znak zapytania przy konserwatyzmie naprzykład samej pani Grażyny... Hm... Uważanie siebie za konserwatystkę nie przesądza sprawy. Kwestja interpretacji samej nazwy i funkcyj poglądu pozostaje otwarta... Ale wróćmy do zupy. Dobrze?... Weźmy modę.
— W strojach?
— We wszystkiem. Jednak żeby nie rozszerzać zagadnienia, ograniczę się do mody w ubiorach, w uczesaniach i t. p. Tu zdaje się Platon ma więcej racji od hrabiego Castiglione, gdyż sam fakt powszechności i ustawicznej zmienności mody świadczy o niewielkich sympatjach kobiety do tradycjonalizmu. Przeciwnie, każda niemal zdolna jest do najdalej idących poświęceń, do fizycznych cierpień, a nawet do narażenia się na śmieszność, byle tylko nie opóźnić się w przemianie. Można wprawdzie dopatrywać się w tem instynktu współzawodnictwa, ale z chwilą, gdy ruch ten jest stały i masowy, impulsy indywidualne zapewne grają tu niewielką rolę.
Anna spojrzała na zegarek. Bardzo ceniła i bardzo wysoko stawiała wartość rozmów z Marjanem, lecz zwykle po pewnym czasie zaczynało ją nużyć już samo to, że treść tych rozmów nie miała żadnego kontaktu z pilnemi przecie i bliżej obchodzącemi sprawami. Świata i tak nie zmienimy — myślała — a trzeba w nim żyć. I właśnie Marjan nie umiał tego, a zatem jej obowiązkiem było czuwać, by nie oddalał się od zwykłych potrzeb życia zadaleko.
Pozatem nie umiała z nim dyskutować. Cokolwiek mówił gotowa była przyjąć, bo przyjmowała go przecie całego takim, jakim był, bo go kochała i te czy inne jego poglądy nie mogły mieć na to najmniejszego wpływu. Zapewne też dlatego nie umiała przeciw niemu argu-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/168
Ta strona została uwierzytelniona.
166