Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/169

Ta strona została uwierzytelniona.

mentować. Nie było tego przymusu, który stwarzał konieczność wyostrzonej uwagi, pamięci i myśli. Tu nie trzeba było natychmiast reagować na każde powiedzenie, trzymać się na baczności, by konsekwentnie dyskutować i mieć stale otwarty skład rekwizytów: nazwiska, cytaty, tytuły dzieł, których jest, czytało się, zasłyszało i zapamiętało tyle, że przecie zawsze można było znaleźć coś odpowiedniego, a nawet efektownego. Gdy jeszcze nie była z Marjanem tak blisko i odnosiła się doń, jak do innych mężczyzn, stać ją było na szybką i sprawną mobilizację inteligencji i dyskutowanie nawet w najtrudniejszych kwestjach oderwanych z rezultatem nieraz zdumiewającym ją samą. Dowcip, ciętość, bystrość, gatunek przytoczonych dowodów składały się na całość błyskotliwą, interesującą, ozdobną i jakże często przekonywującą. Rozmowa, spór taki przypominał partję tennisa, a miał to do siebie, że im wyższej był klasy przeciwnik, tem doskonalej reagowała jej własna inteligencja. Jak po tennisie czuła się też czasem zmęczona, wyczerpana i nieco oszołomiona.
Lecz partnerem w dyskusji nie mógł być ktoś całkiem obojętny, lub zupełnie już bliski. Doping wewnętrzny zjawiał się tylko wówczas, gdy albo pragnęła w kimś wzbudzić sympatję i zainteresowanie dla siebie, albo poczuła do danego osobnika niechęć, spontaniczną antypatję i wprost pożądała nad nim zwycięstwa. Jeżeli takie zwycięstwo w oczach audytorjum przynosiło jej laury, jeżeli dawało pole do efektownego popisu, a w przeciwniku odnajdywała podziw, nie żywiła już więcej dla niego niechęci. Mąż Anny robił nawet na ten temat różne dowcipy, które potrosze ją irytowały. Były zbyt trywjalne. Karol zawsze brał ją zbyt płytko. Wszyscy mężowie tak traktują swoje żony. Gdy mu to kiedyś powiedziała, wzruszył ramionami:
— Znają je.

167