Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkiem, chociaż starał się to ukrywać, zwłaszcza przed żoną i przed synową, która umiała być tak niedelikatna, że na troskliwość odpowiadała głośnem narzekaniem na „żydowską czułostkowość“. Wogóle w domu tym nie wiele było miejsca dla sentymentów i nie istniała ich potrzeba. Kubuś, ciężki i ospały, pochłonięty lekturą kryminalnych powieści i układaniem pasjansów, jego żona, wpadająca do domu między dancingiem a boiskiem sportowem, a już zwłaszcza sama pani Grażyna — nikt nie oczekiwał, nie pragnął i nie dawał nikomu powodu ani prawa do rozczulania się nad sobą. Na jedną Wandę przychodziły takie okresy, ale ta zawsze była w domu gościem, odkąd zaś wyszła zamąż, na Polnej zjawiała się bardzo rzadko.
Od śmierci wuja Antoniego, to jest od czasu, gdy Kubuś musiał zająć się prowadzeniem interesów, mieszkanie bywało przez cały nieraz dzień puste i Anna obawiała się, że nikogo nie zastanie.
Drzwi otworzył jej nowy służący, co zresztą nie było dla niej niespodzianką, służba bowiem zmieniała się u ciotki Grażyny bardzo często.
— Pani starszej niema w domu — powiedział lokaj, — a pani młodsza bardzo się śpieszy i pewno nie będzie mogła...
— Józefie! — rozległ się z daleka głos Żermeny. — Józefie, kto to przyszedł?!
— Jak się masz Żermeno — zawołała Anna. — To ja, Anka!
— To ty?!... Co ty mówisz! Przyjechałaś?...
Jednocześnie z temi słowami Żermena wpadła do przedpokoju. Miała na sobie jaskrawą zieloną pidżamę i siatkę na włosach. Wyglądała wciąż na młodą pannę, chociaż już wtedy, gdy rozwodziła się ze swoim drugim mężem i wychodziła za Kubusia, miała trzydzieści naj-

15