Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.

w tej chwili. Oczywiście został natychmiast wydalony, a nazajutrz, gdy zjawił się, by zabrać z szuflad swoje drobiazgi, przeszedł obok Anny, nie kiwnąwszy jej nawet głową. Był blady i miał zacięty wyraz twarzy, a ramiona jakoś mu się garbiły. Anna wiedziała, że odmówiono mu wydania świadectwa i niewiadomo dlaczego zaczęła prześladować ją myśl, że Kątkiewicz popełni samobójstwo.
Nie spała tej nocy, a zrana po drodze kupiła gazetę i przestudjowała rubrykę wypadków, lecz wzmianki o Kątkiewiczu nie znalazła. Długo nie mogła się pozbyć myśli o nim. Na szczęście przyjazd Karola i Lituni odciągał jej uwagę od spraw biurowych. Ileż dałaby za to, by nie trapić się wyrzutami sumienia z powodu tych dwojga wydalonych. Gdyby nie była kierowniczką, gdyby nie należało do jej obowiązków kontrolowanie innych — jakby to było dobrze. Taki Minz jest napewno w jeszcze gorszem położeniu. Przecie musi dbać o interes biura i ten interes stawiać na pierwszem miejscu, a z drugiej strony nie może wyrzec się uczuć ludzkich. Jak pogodzić jedno z drugiem, jak dozować kryterja?... Nie wolno przecie działać na szkodę instytucji, a krzywdzić ludzi to okropne, to nie daje spokoju...
Dziewanowski, któremu zwierzyła się z tych trosk i wątpliwości, powiedział:
— Są tacy, którzy kierują się zasadami i bezwzględnie umieją je zastosowywać do każdej okoliczności.
— Ależ nie można tego stosować do żywych ludzi! Każdy z nich jest inny, każdy inaczej przeżywa, inaczej reaguje. Dla jednego może być niczem, małą przykrością to, co innego doprowadzi do samobójstwa. A pozatem weźmy choćby pod uwagę wielkie różnice w warunkach materjalnych. Tu nie można stosować zasad, stosować szablonu, gdy się ma do czynienia z życiem i śmiercią

187