wstać. Po dwudziestu minutach oświadczyła, że pragnie wrócić do domu. Nogi były nieprawdopodobnie ciężkie, ale wspierając się na ramieniu dwóch panów jakoś przeszła do samochodu. Odprowadziły panią Grażynę dwie panie. Jedna z nich lekarka dr. Sarnecka zażądała od przestraszonego służącego, by poprosił zaraz syna pani senatorki.
Kuba zjawił się w pokoju matki zaspany i w szlafroku.
— Pani senatorka — poinformowała go lekarka — miała lekki atak serca. Niestety nie jest to moja specjalność. Narazie niema absolutnie żadnego niebezpieczeństwa, ale trzeba wezwać specjalistę. A w każdym razie byłoby dobrze, gdyby ktoś zawsze przy pani senatorce był.
— Ja nie mogę, proszę pani, ja muszę jutro bardzo wcześnie wstać, może sprowadzić jakąś pielęgniarkę — mówił Kubuś.
— Zdaje się, że to pański kuzyn doktór Szerman? To specjalista od chorób sercowych, może wezwałby pan jego?
Kuba spojrzał pytająco na matkę:
— Mógłbym zadzwonić po Władka, ale nie wiem, czy mama sobie życzy.
— Zadzwoń — krótko odpowiedziała pani Grażyna.
Dr. Szerman przyjechał natychmiast. Wszedłszy do pokoju pani Grażyny przedewszystkiem zbadał jej puls, potem obudził chrapiącego na kanapie Kubę i wyprawił go do łóżka, a następnie usiadł przy pani Grażynie i zapytał:
— Jakże to było? Niech mi ciocia opowie. Na bankiecie? Może ciocia wypiła zadużo wina?
— Nie piłam wcale. Jeszcze w domu miałam takie nieprzyjemne przebicie w sercu, a na bankiecie powtórzyło się to dwa razy...
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/197
Ta strona została uwierzytelniona.
195