czego twojej pupilce nie zabraknie. Możesz być spokojna. A teraz pocałuj mnie, kuchassju, tylko nie zamocno, bo jestem nieogolony.
— Dziękuję tatusiowi — uściskała go Buba.
Czuła się przez cały wieczór stropiona i nieswoja. Na szczęście wszyscy byli zajęci wyjazdem Rysia i nikt na nią nie zwracał szczególniejszej uwagi. Pomimo to odetchnęła dopiero, gdy znalazła się sama w swoim pokoju i zabrała się do czytania Freuda. Postanowiła sobie czytać systematycznie i nie przepuszczać ani jednego niezrozumiałego zwrotu. Jednak już po dwóch stronicach znudziło ją to do reszty. Szperanie w grubym i ciężkim słowniku niemieckim wprost męczyło ręce i oczy. Pozatem nic tu nie było ciekawego. Przejrzała spis rozdziałów i zaczęła dwa czy trzy o bardziej frapujących tytułach, lecz przy tej sposobności odnalazła miejsca podkreślone. Na niektórych kartkach widniały nawet dopiski.
Ze zdumieniem stwierdziła, że wszystkie podkreślenia i dopiski dotyczą jednej i tej samej kwestji. O ile mogła zrozumieć, chodziło tu o impotencję, wynikającą z jakiegoś kompleksu, a cała rzecz polegała na tem, że jeżeli mężczyzna opanowany przez ten kompleks zakocha się w jakiejś kobiecie, to w stosunku do niej jest impotentem, gdyż w podświadomości kochał się kiedyś we własnej matce i czuł do niej pociąg (co za obrzydliwość!), a później podrastając dowiedział się, że tego niewolno i nastąpiło jakieś zahamowanie. Taki ma pecha!
Nagle Bubę olśniła myśl: przecie książka należy do Dziewanowskiego!... Czyżby to on, ależ napewno on zrobił te podkreślenia i notatki!...
Wszystko nagle wydało się Bubie nad wyraz komiczne, i Dziewanowski, który zatem jest impotentem, a kochając się w pani Szczedroniowej nie może z nią
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/252
Ta strona została uwierzytelniona.
250