Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.

watyzm, który nie chce widzieć tych zmian, popełnia najzwyklejszą zbrodnię uniemożliwiając młodzieży egzystencję w nowych warunkach. Cóż z tego, że będą zabraniali, że będą utrudniali, że będą szykanowali, skoro kochająca się para, ona i on, para o wcześnie obudzonych instynktach płciowych i tak znajdzie zawsze możność spotykania się poza zasięgiem szpiegujących oczu. Lindsey przytacza tyle przykładów. Młodzi ludzie mają swoje samochody i któż im zabroni wyjeżdżać w ustronne miejsca?! Albo poprostu mają garsonjery, a pozatem istnieją hotele. A że muszą ukrywać się z tem, w czem przecie ani żadnej winy, ani zła niema, ponoszą fatalne skutki: choroby weneryczne, niebezpieczne dla zdrowia, sztuczne poronienia i t. p. Za sto lat, kiedy wszystko pójdzie po myśli Lindseya i wymrą już stare zaśniedziałe mamuty, instytucja proponowanych przez sędziego małżeństw na próbę znajdzie szerokie zastosowanie. Nie każdy dziś może się od razu ożenić, a tembardziej mieć dzieci. A w gruncie rzeczy poco ma się wyrzekać miłości?... Dla czyichś kaprysów, czy uprzedzeń?...
Taki naprzykład Tański mógłby się ożenić. Ma dużą pensję i pozatem majątek. Ale dla niego kwestje płciowe są godne pogardy.
— Dobry sobie — pomyślała — a dlaczego w takim razie mnie asystuje? Gdybym była stara i brzydka, palcem nie ruszyłby dla mnie, nie zapowiadałby wizyty i byłoby mu obojętne, czy czytam Freuda, czy nie.
Poprostu hipokryzja. Wszyscy uwzięli się udawać, że te kwestje nie są warte wspomnienia, lub są godne obrzydzenia. A sami o niczem innem nie myślą.
W sobotę Buba odniosła pani Szczedroniowej książki. Ma się rozumieć nie napomknęła ani słówkiem o swych podejrzeniach co do Dziewanowskiego, chociaż była bardzo ciekawa, jak się to naprawdę przedstawia,

262