Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/266

Ta strona została uwierzytelniona.

ście zwycięzcy Ewerestu nie może być kompletne i wogóle nie jest szczęściem, jeżeli trapi go jednocześnie głód i nienasycone pragnienie kobiety. Nie można myśleć o szczęściu wyzszem, póki nasze życie zbiorowe tępi wszelkie próby zaspokojenia normalnych potrzeb naszego organizmu. I właśnie mężczyźni narzucili ludzkości z gruntu fałszywy pogląd, że wszystko jest nic nie warte wobec wyższych celów. Z chwilą, gdy kobieta zdobędzie decydujący wpływ na cywilizację, zmiana zostanie przeprowadzona ostatecznie. Ciało nareszcie otrzyma swoje prawa, które dziś bezrozumnie są deptane.
Buba przygryzła wargi i pomyślała:
— Jakaż ja jestem głupia! Naprawdę głupia. Gdyby to, co pani Wanda mówi, przyszło mi na myśl wtedy, podczas rozmowy z tatusiem, musiałby mnie przyznać rację.
Pani Szczedroniowa z jakąś dziwną poufałością wzięła ją za rękę:
— Tylko niech pani z tego co mówię nie wyrobi sobie niechęci do mężczyzn — zaśmiała się — upewniam panią, że razem ze swemi wadami, przesądami, uprzedzeniami, razem ze swoją duchowością i intelektualizmem, razem z pewną brutalnością, a nawet może głównie dlatego, są to istoty czarujące. Wprost nieodzowne. Największem nieszczęściem, największą katastrofą, jaka mogłaby spotkać świat, byłoby wyginięcie tego gatunku. I przed jedną rzeczą uczuwam strach: czy postęp cywilizacji, odbierając resztę władzy z rąk mężczyzn, nie zmieni ich, nie odbierze im tego, bez czego przestaną być męscy, stracą cały swój wdzięk, mianowicie siły, kanciastości, zarozumiałości, może i napewno całkiem nieuzasadnionej, ale tej zarozumiałości, która pozwala im uważać siebie za autorytety, a nam przyjmować to za wiarę. Dzięki temu — zna to pani? — od-

264