Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/277

Ta strona została uwierzytelniona.

czasu dla siebie, szczególniej od śmierci stryjenki Marjana.
Pani Dziewanowska umarła w pierwszych dniach kwietnia. Umarła prawie nagle, gdyż po kilkudniowej zaledwie chorobie, zostawiając siostrzeńcowi ogromnie powikłane sprawy majątkowe, na których Marjan nie znał się absolutnie. Początkowo spadek robił dość pokaźne wrażenie. Jednak stopniowo, gdy Anna przystąpiła do likwidowania różnych udziałów i interesów, okazało się, że z całości da się wyciągnąć w najlepszym wypadku około siedemdziesięciu tysięcy i to nieprędko, kapaniną i drogą częstych starań i moralnych zabiegów.
W pierwszej chwili wiadomość o śmierci pani Dziewanowskiej wywołała w Annie nieuchwytne wrażenie jakiegoś zasadniczego przełomu, zakrętu drogi, odkąd będzie inaczej, zupełnie inaczej i lepiej. O niczem nie myślała konkretnie, ale byłoby to rozejściem się z Karolem, zabraniem Lituni i zamieszkaniem we trójkę gdzieś zagranicą, w cichej podgórskiej miejscowości. Zakręt jednak okazał się złudzeniem.
Przedewszystkiem spadek wyniósł zaledwie dziesiątą część sumy, której można się było spodziewać, a i ta kwota musiała ulec podziałowi na trzy części. Stan zdrowia Kazika wymagał kosztownej i stałej kuracji, ich siostra zaś, cierpiąca na manję religijną, wydawała masę pieniędzy na zakupywanie różnych nabożeństw i na jałmużny. Anna widziała się z nią zaledwie trzy razy i chociaż objektywnie musiała przyznać, że Irena jest, a przynajmniej stara się być miła, jednak niepodobna było wzbudzić w sobie sympatji do tej tragicznej postaci. Pozatem Irena zdawała się domyślać stosunku łączącego jej brata z Anną i stosunek ten milcząco potępiać. Ponieważ jednak do Warszawy przyjeżdżała bardzo rzadko, właściwie można było nie liczyć się z nią i jej niechęcią. Byłoby najprościej — i tak po-

275