Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/298

Ta strona została uwierzytelniona.

wodził, że kobieta nie jest pełną jednostką. Mężczyzna żyje dla siebie, ma żonę, dla siebie, dzieci, dom, zajęcie, wszystko dla siebie, a kobieta bez objektu, dla któregoby żyła wprost, nie potrafi istnieć. Pozostaje zawsze dodatkiem, nie widzi i nie rozumie potrzeby swej egzystencji, jeżeli nie może jej komuś, lub chociażby czemuś poświęcić. Dlatego nie jest pełnym człowiekiem.
Generał już zaczął godzić się na to stanowisko, gdy pani Budniewiczowa zaprotestowała:
— Mój drogi inżynierze, a któż to wczoraj dowodził, że kobiety są egoistkami.
— Ja. Owszem, ja. Nie widzę, by to znajdowało się w logicznej sprzeczności.
— Oczywiście — skinęła głową Budniewiczowa — cokolwiekbyście złego powiedzieli o kobiecie, zawsze będzie słuszne. Jeżeli jest uczciwą panienką i siedzi w domu — to gęś. Jeżeli podróżuje, jest samodzielna i nie drży przed opinją — to awanturnica. Jeżeli zarabia na siebie — no to odbiera chleb mężczyźnie. A nic nie robi — to pasorzyt. Ubiera się skromnie, chodzi do kościoła, nie maluje się, nie ma kochanka — nudna świętoszka. Stroi się, baluje, flirtuje — wyuzdana baba. Zajmuje się sztuką, kształci się — snobka i sensatka. Pilnuje gospodarstwa domowego — kura domowa. Nie kocha się w nikim — zimna lalka. Kocha się — histeryczka. Ma romans — kurtyzana, a jeżeli nie, — nikogo nie potrafi zainteresować. Mąż lubi przesiadywać w domu, a no, bo żona jest herod-baba i trzyma go pod pantoflem. Mąż włóczy się po knajpach, — bo przecie z taką nudziarą nie można wytrzymać. Pracuje społecznie — megera. Nic nie robi — kobiece lenistwo. Bieli na powrót męża chałupę — niewolnicza dusza, palcem nie ruszy?... To jasne, mściwe stworzenie, bez serca. Czyż nie tak, panie inżynierze?
Wszyscy zaczęli się śmiać, nie wyłączając ponurego

296