Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/306

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie mogła czekać tu, czy w biurze, a siłą wyrzucić Stopińską też byłoby niepodobieństwem. Nagle przypomniał się jej Tański i pobiegła do niego. Ucieszył się na jej widok, serdecznie ucałował jej ręce i widocznie domyślał się wszystkiego, czy wogóle wiedział, dość, że nie pytał o nic. Lecz Anna musiała podzielić się z nim tą niesłychaną przykrością. Wysłuchał jej uważnie i powiedział:
— Do czasu przyjścia Minza powinna pani opanować nerwy. Obijało mi się o uszy to i owo. Bardzo możliwe, że istotnie Minz chce utrzymać Stopińską na pani stanowisku, ale pomimo wszystko jest on człowiekiem przyzwoitym i nie sądzę, by mógł zaakceptować afronty tej panienki w stosunku do pani. Tylko spokoju, droga pani Anno.
Rozmowa z Tańskim rzeczywiście uspokoiła Annę. To też, gdy wezwano ją do Minza, była dostatecznie opanowana, by jej oburzenie nie przybrało charakteru awantury. Minz przyznał, że zachowanie się panny Stopińskiej nie było taktowne, lecz miało swoje podstawy. Firma mianowicie postanowiła dalsze kierownictwo działu turystycznego powierzyć pannie Stopińskiej
— Pani zaś — zakończył Minz — obejmie sekretarjat dyrekcji, naturalnie jeżeli to pani dogadza.
— Ależ, panie dyrektorze, to może robić byle stenotypistka!
— Cóż to panią obchodzi? Zostawiam pani jeszcze przez trzy miesiące tę samą pensję, otrzyma pani prawne wymówienie i wszystko w porządku. Jeżeli zaś pani nie chce — ha, to trudno.
— Ja nie mogę tego przyjąć — zacięła się Anna.
— W takim razie... — rozłożył ręce Minz.
Anna chciała coś odpowiedzieć, lecz wybuchnęła płaczem. Przestraszony i niezadowolony Minz zaczął ją uspokajać, gdy do gabinetu wszedł Tański. W pierw-

304