Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/308

Ta strona została uwierzytelniona.

gdzie nie było nikogo. Upłynęła dobra godzina, kiedy zawróciła do domu. Postanowiła nawet nie wspominać o niczem Marjanowi: co on na to może poradzić?... Ku swej radości zastała Bubę. Widocznie Tański zawiadomił ją i prosił, by przyszła do Anny. Jacy oni dobrzy oboje i kochani. Zresztą, czyż to sztuka być dobrym, gdy się jest szczęśliwym!
Marjan siedział w jednym pokoju i czytał książkę. W drugim Buba siedziała na podłodze i pomagała Lituni przebierać lalki. Witając się z Bubą, Anna omal znowu nie rozpłakała się. Lecz było tu teraz tak słonecznie, tak wesoło, tak pogodnie! Tylko Marjan w tem wszystkiem stanowił jakiś obcy kontrast. Buba udawała, a może naprawdę nic nie wiedziała o zajściu w Mundusie. Natomiast dużo mówiła o sobie, o mężu, o projektowanym wyjeździe zagranicę i przeplatała to wszystko zachwytami nad Litunią.
Gdy wyszła, Anna, jeszcze cała rozpromieniona, odruchowo zwróciła się do Dziewanowskiego:
— Jaka to cudowna istota, ta Buba!
— Zwykła gąska — odpowiedział obojętnie i Anna poczuła doń po raz pierwszy głęboką urazę.
I zaczęło się w Mundusie, niby postaremu; Anna objęła kierownictwo działu turystycznego, ku nietajonej radości całego personelu. Radość jednak nie trwała długo. Panna Stopińska, która zdobyła sobie wprost niewytłumaczalny wpływ na dyrektora, umiała ten wpływ wyzyskać. I tak nazajutrz po skasowaniu przez Annę listy obecności, lista ta została wznowiona z tą różnicą, że teraz wszyscy pracownicy już nietylko z działu turystycznego, lecz z całego biura, musieli codziennie podpisywać się w pokoju sekretarki pana dyrektora. Panna Stopińska shardziała jeszcze bardziej. Nie było dnia, by nie zwróciła — a wszystko w imieniu dyrektora — korespondencji, lub wykazów do popra-

306