Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

— To świetnie. Dyrektor będzie do pani zaglądał często, a dziś ma przyjść specjalnie, gdyż osobiście pragnie przedstawić pani personel.
— Może... może to jest niepotrzebne — uśmiechnęła się niezdecydowanie.
— Konieczne, proszę pani.
— Jeżeli próba nie powiedzie się... Pan przecie wie, że przyjęta zostałam na próbny miesiąc?
Komitkiewicz zrobił nieokreślony ruch ręką, który równie dobrze mógł oznaczać jego przeświadczenie o zbędności próby, jak i to, że go w gruncie rzeczy Mundus już nic nie obchodzi. Otworzył swoje biurko, szafę, położył przy kałamarzu zegarek i odniechcenia zapytał:
— Ciekaw jestem, jakie warunki zaproponowano pani? Proszę mi wierzyć, że zatrzymam to przy sobie. Zresztą, jeżeli pani woli nie mówić...
— Ależ owszem, nie widzę powodów do robienia z tego tajemnicy: trzysta pięćdziesiąt złotych.
— I pani się zgodziła? — zapytał zdziwiony.
— Na czas próby.
— To i tak bardzo mało. Widzi pani, ja nie mam żadnych szczególnych obowiązków lojalności wobec pana Minza, pozatem nie uważam, by prawda miała być sprzeczna z etyką ustępującego pracownika... Ja otrzymywałem tysiąc dwieście, zrezygnowałem zaś z posady, gdy zaproponowano mi obniżkę do ośmiuset. Myślę zatem, że ośmset powinno być tem minimum, na które pani może się zgodzić. Mówię to dlatego, że praca ta jest bez kwestji warta przynajmniej tyle.
Nie patrzył na nią, wyraźnie unikając jej spojrzenia, była jednak pewna, że mówi to nie przez niechęć do firmy i że mówi szczerze.
— Bardzo panu dziękuję — powiedziała popro-

30