Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

koju rozległ się dzwonek i Szczedroń zerwał się na równe nogi.
— Widzi pani — zaśmiał się — na mnie dzwonek działa, jak trąbka na kawaleryjskiego konia. Co to znaczy nałóg dziedziczny. Stróżowskie przyzwyczajenie, które weszło w krew.
— Jaki on niedelikatny — pomyślała Anna.
— Czy jest Anka? — rozległ się w przedpokoju głos Wandy — trochę się spóźniłam.
Jednocześnie w uchylonych drzwiach ukazała się jej głowa w białym filcowym kapeluszu:
— Jak się miewasz, kochanie. Przepraszam cię za spóźnienie, ale niepodobna było wyjść w środku dyskusji. Tylko chodźmy do mnie, bo to powietrze Szczedronia mnie zabija.
Ucałowały się, przyczem Anna zauważyła, że Wanda przestała używać kredki do ust i wogóle wyglądała naturalniej bez podkreślonych oczu i przeczernionych brwi, chociaż schudła bardzo, wskutek czego jej cera ściemniała, a nos wydłużył się i zaostrzył, zato bardziej jaskrawo wystąpił semicki typ jej urody. Przypominała teraz wyraźniej niż kiedykolwiek matkę swego ojca, której portret wisiał dawniej w gabinecie wuja Szermana. Tylko tamta nie miała w swych rysach tego niepokojącego i zastanawiającego wyrazu, który był nieodpartym atutem Wandy. To bodaj najbardziej stanowiło o jej powodzeniu u mężczyzn, chociaż właściwie należało przyznać, że Wanda miała rzadki dar zmieniania się jak kameleon i bajeczną intuicję w odnajdywaniu w sobie na zawołanie tych cech, które danemu mężczyźnie najbardziej odpowiadały. Gdy jako młode panny bywały razem, Anna zawsze pozostawać musiała w cieniu sukcesów Wandy. Byli wprawdzie i tacy, u których Anna miała więcej powodzenia, lecz żaden z nich nie mógł obojętnie przejść obok „tej niezwykłej panny“. To też Wanda

51