Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.

Tosamo również zelektryzowało go wówczas, gdy w poczekalni Mundusu zobaczył Annę. A przecież trudno sobie wyobrazić dwa bardziej różne typy niż one. Anna zresztą, już u Szczedroniów, a zwłaszcza po drodze wydała mu się zupełnie inną, dziwnie jasną, zdumiewająco prostą, emanującą tem ciepłem, jakiego nie znał, a jakie wyobrażał sobie w przeciętnych uczuciach przeciętnych matek. To mówiły obserwacje, instynkt jednak pozostawał przy pierwszem wrażeniu kobiety świadomej, silnej, władającej. Pozatem już sam fakt uzyskania przez Annę kierownictwa działu w tak wielkiej instytucji potwierdzał nieomylność instynktu.
— Instynktu, czy autosugestji, wynikającej z pobożnych życzeń? — zatrzymał się na rogu ulicy i uśmiechnął się do siebie, jakby przyłapał się na wykrętnej wolcie myśli.
Ciepło było, niebo już stawało się szare i przeźroczyste, latarnie gasły. Zawrócił do domu. W mieszkaniu stryjenki zajmował duży pokój, zawalony stosami książek. Zdarzały się całe tygodnie, kiedy nie wychodził zeń wcale. Nie golił się wówczas, nie ubierał, nie brał do ręki słuchawki telefonu i tylko czytał. Nie było dziedziny wiedzy, którąby mógł uważać za obcą, jak nie było też i takiej, w jakiej czułby się szczególniej swojo. Okresami pochłaniała go filozofja, historja, biologja, matematyka, botanika, astronomja, teorja sztuki i ekonomja, socjologja i religjoznawstwo, paleontologja i fizyka, etnografja i muzyka, równie dobrze znał koran, jak teorję kwantów, a Szekspira, jak mapę układów pozagalaktycznych. Ta jego pasja, — jeżeli pasją nazwać można nieustający głód, — nadawała najwyrazistsze rysy zewnętrzności zajmowanego przezeń pokoju. Nie brakło tu jednak i innych, stanowiących ślady epok trzech, czy czterech kobiet, kilka ekspresjonistycznych płócien na ścianach, dziwaczne biblociki buddyjskie,

72