teczność pracy intelektu znajdowała się poza granicą jej możliwości. W istocie tak pozbawionej zmysłu praktycznego było to nie do wytłumaczenia.
— A jaka jest tamta? — pomyślał o Annie i przyłapał siebie na słowie „tamta“. Dlaczego użył właśnie jej, jako przeciwstawienia?...
Jednocześnie przyszło mu na myśl, że Anna może przyjść do kawiarni, by zobaczyć się z Wandą. A to byłoby miłe. Wystarczy podnieść słuchawkę telefonu i zadzwonić do Mundusu, zapytać, czy nie zechciałaby przyjść. Jeżeli zdziwi się, nic łatwiejszego, niż powiedzieć jej poprostu:
— Bo ja chciałbym panią zobaczyć.
— Dlaczego właśnie mnie i dlaczego właśnie pan? — zapyta Anna.
Na to nie umiałby odpowiedzieć. Chciałby z tak wielu prawdopodobnie pobudek, że niepodobna odkryć, która jest główna, która istotna... Zbliżył się do aparatu i położył na nim rękę. Ostatecznie w tem wszystkiem nie byłoby nic krzycząco nieprzyzwoitego...
Podniósł słuchawkę, lecz gdy odezwała się telefonistka, zrezygnował z zamiaru.
— Przepraszam panią — powiedział — ja tylko tak...
— Z którym numerem?... — niecierpliwie zadźwięczał w membranie głos.
— Z żadnym. Przepraszam.
— Czas tylko zabierają! — gniewnie wyłączyła telefonistka.
Marjan czemprędzej położył słuchawkę. Ten drobny i śmieszny incydent wytrącił go z równowagi. Należało odrazu nacisnąć widełki i nic nie odpowiedzieć. Należało wogóle nie podnosić słuchawki. Ta niedorzeczna manja usprawiedliwiania się! Ma się rozumieć pragnienie usprawiedliwienia się wynika z uczucia wstydu, bo
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.
76