Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

i materjalnie na związek z taką kobietą, jak ja — może sobie wybrać inną. Oto wszystko. Sam sobie winien, jeżeli przeżyje rozczarowania. Ja jestem całkowicie przeciw nim uodporniona. Zgóry wiem, że każdy mężczyzna jest egoistą.
— Aż każdy? To zależy, jak interpretujemy ten wyraz.
— Bardzo proste — wzruszyła ramionami — egoistą jest ten, kto nie dba o sprawienie mi przyjemności.
Anna z bokserem wróciła do stolika i oświadczyła, że musi już śpieszyć do domu. Z Żermeną i bokserem rozstali się przy wyjściu z dancingu. Szli pieszo. Anna swoim spokojnym melodyjnym głosem opowiadała o biurze. Nawet o pracy, o codziennych ludziach i sprawach mówiła z tą niespotykaną życzliwością, z istotnem zainteresowaniem, z dbałością. I Marjan nie wiedział, czy części tego ciepła nie należy zaliczyć na dobro słuchacza, na swój rachunek.
— Więc dobrze tam pani?
— Bardzo. Będę miała tylko jedną przykrą historję, niezmiernie przykrą.
— Mianowicie?
— Nie chcę mówić o tem. Noc taka piękna... Zresztą panu powiem: mój poprzednik, pan Komitkiewicz, zgodził się na warunki proponowane mu kiedyś przez dyrekcję. To znaczy, że będę musiała walczyć o utrzymanie się na stanowisku.
— Okropność.
— Tak. Widzi pan, on ma tu żonę i dzieci i nie chce się z niemi rozstawać. Bardzo mu współczuję. Ale przecie ja nie zawahałam się rozstać z córeczką, gdy było trzeba. Ostatecznie nie wolno mi ustąpić. Nie wolno.
— I cóż pani zrobi?
— Wszystko. Zgodzę się na najniższe warunki, zgo-

85