Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/98

Ta strona została uwierzytelniona.

cenia. Są wysokie, zgrabne, dobrze zbudowane, bo wychowywano je w hygjenie, pod dozorem lekarzy, są inteligentne i subtelne, bo życie w ich środowisku jest wielowymiarowe, skomplikowane, wielobarwne. Ręce ich przypominają kwiaty, których nie może dotknąć syn stróża. Rozumie pan: czar dystansu. Na kuchennych schodach też się obejmują i całują, ale to jest macanie, a na frontowych to pieszczoty. Na kuchennych kobiety są bliskie, swojskie, znane. Mają łydki i cycki, ręce, nogi i brzuch, a tamte mają ciało. Jak tego dotknąć? Jak dowiedzieć się, co taka pani myśli? Co czuje? Dlaczego nie widzi mnie nawet wówczas, gdy na mnie patrzy?... Dlaczego nie można w tem dopatrzeć się ani pogardy, ani lekceważenia dla siebie, tylko obojętność? I coby się stało, gdyby nagle rzucić się na taką, zdusić, zgnieść, wykręcić ręce, zmusić ją, by nie mówiła przy mnie w obcych językach, których nie rozumiem, by zapłakała z mego powodu, by zaśmiała się do mnie?... Im dalej było od kuchennych schodów do takiej pani, tem goręcej jej pragnąłem. W stróżówce ludzie jedzą, śpią, pracują i to wszystko. A tam żyją. Życie tam się zaczyna, a jakie ono jest, można się dowiedzieć wówczas, gdy się zdobędzie taką właśnie kobietę. Chodziłem już do gimnazjum, bywałem u kolegów, którzy mieli takie siostry, matki, kuzynki i wciąż nic nie wiedziałem o ich życiu, wciąż byłem synem stróża z suteryny, której nienawidziłem coraz bardziej, jak też zaczynałem nienawidzieć całego niedostępnego dla mnie świata. Stąd zrodził się, prawdopodobnie stąd, mój komunizm, który nigdy zresztą nie był we mnie ideą pozytywną, lecz tylko negacją: zniszczyć świat wysokich, pięknych, subtelnych kobiet, pachnących wyszukanemi perfumami i grających w tenisa.
Zaśmiał się i urwał, kręcąc w swoich grubych palcach płowy kosmyk niesymetrycznej bródki.

96