ani zły, ani pomyślny sprawił, że pan mnie poznał. Będę zupełnie szczera dla uniknięcia wszelkich nieporozumień. Myślałam, że będę mogła uważać pana za miłego znajomego. Jeżeli pan ma jakieś inne zamiary, pragnienia, czy nadzieje, mówię panu otwarcie, że z podtrzymywania naszej znajomości będę musiała zrezygnować. Nie tylko dlatego, że mam męża, nie tylko dlatego, że gatunek mojej etyki wyklucza najdrobniejsze odstępstwa od godności i obowiązku, ale i dlatego, że gdybym nawet była wolna...
Stał blady i lekko potakiwał głową po każdym jej zdaniu. Teraz przerwał jej:
— Niech pani nie kończy. Wiem, wiedziałem już od bardzo dawna, że pani jest taka. Wyczytałem to z pani rysów, ze spojrzenia pani oczu. Niczego nie spodziewałem się. Nigdy! Słyszy pani? Nigdy nie miałem najmniejszej nadziei. Pogodziłem się z tym. I o nic panią nie proszę. Jeżeli wolno mi będzie widywać panią, przyjmę to od losu, jako szczyt szczęścia. Jeżeli nie, będę i tak wdzięczny pani za samo to, że pani istnieje. Przyrzekam też pani, że nigdy nie zakłócę pani spokoju żadnymi wyznaniami, że nigdy nie powrócę do tematu tej rozmowy. Proszę pani, ja sobie zdaję sprawę z tego, że czasem tragedia staje się komedią, a dzieje się to wtedy, gdy człowiek, który ją przeżywa, jest śmieszny. Dziękuję pani, że się pani nie śmieje. Ale ja dlatego tylko odważyłem się to wszystko powiedzieć, że wiedziałem, że nie spotka mnie śmiech. Bo ja wiedziałem jaka pani jest. Wiedziałem od dawna, że pani naprawdę jest taka, jaką ja od lat...
Nie dokończył. Głos mu się załamał, szczęki zacisnęły się kurczowo. Skłonił się bardzo nisko i prędko wyszedł z pokoju:
Kate długo siedziała zamyślona.
— Biedny chłpiec — szepnęła do siebie.
Z sąsiedniego pokoju dudnił głos pana Tukałły:
—...licytacja twoja przypomina mi zeznania kombinatora, który ukradł sześć wagonów mąki i tłumaczył się, że zrobił to, bo był głodny...
Przy kolacji wszyscy mieli miny nie wiadomo dlaczego zwarzone. Kate pierwsza odezwała się do Irwinga, dając w ten sposób do zrozumienia, że przyjęła jego poobiednie przyrzeczenie
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/101
Ta strona została skorygowana.