Zbyt późno, niestety, zdała sobie sprawę z tego, że ten człowiek wychowany w zbytku, przyzwyczajony do niemal nieograniczonych możliwości finansowych bez najmniejszej troski o nie, nie jest przystosowany psychicznie do walki o byt, nie ma żadnych ambicyj uniezależnienia się od czyjejś łaski, ani zajęcia jakiejś pozycji w społeczeństwie.
Teraz, po wizycie Tynieckiego i po liście ciotki Matyldy przyszło jej na myśl, że widocznie bogactwo na każdego może działać demoralizująco, destruktywnie, osłabiająco. Bo i ten człowiek z chwilą uzyskania bogactwa czymże się stał?... Kiedyś na swoim skromnym stanowisku oficjalisty dworskiego był doskonałym pracownikiem, jednostką nie wybitną wprawdzie, ale pożyteczną, niemal niezastąpioną. Teraz stał się czymś dziwnie niepotrzebnym, nawet śmiesznym. Wziął sobie jakiegoś zdeklasowanego — jak pisała pani Matylda — barona, który oczywiście pasożytuje przy nim, wzamian za uczenie go dobrych manier. I podróżuje. Zamiast zająć się Prudami podróżuje. Jakiż jest sens tego rodzaju egzystencji? Bo nawet nie chęć użycia. Sam podkreślił, że wydaje mało, a zresztą z jego sztywnością i oschłością trudno w wyobraźni połączyć jakąkolwiek radość życia.
Nie mogła pozbyć się sugestii, że Tyniecki wychowany jako prostak, rozmyślnie i naiwnie przybrał ten sposób bycia, uważając, że przez to zyskuje na pańskości. Nie mogła nie przyznać w duchu racji pani Matyldzie, gdy ta skarżyła się na obcość jaką czuje w stosunkach między nią i synem.
Spojrzała na zegar i zapukała do sypialni Goga. Nie spał już. Powietrze w pokoju miało wstrętny odór przetrawionego alkoholu. Stanęła z daleka od łóżka, by nie dolatywał do niej oddech nasycony tym obrzydliwym zapachem. Gogo, jak zwykle po pijaństwie, był przygnębiony i zrezygnowany. Nie zdziwił się zbytnio usłyszawszy o wizycie Tynieckiego, bez sprzeciwu zgodził się na jego warunki.
— To nawet ładnie z jego strony — zauważył — że on chce zapłacić moje długi, a z tego, że nie wspomniał o potrąceniu tej kwoty z renty wnioskuję, że nie myśli o tym. Zresztą to nawet
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/142
Ta strona została skorygowana.